Martin Schulz: Sytuacja w Polsce jak zamach stanu. Potrzebna jest debata w PE
Europejscy konserwatyści do szefa PE: Te słowa są szokujące i nie powinny były paść
Martin Schulz (ur. 20 grudnia 1955 w Eschweiler-Hehlrath) – niemiecki polityk, eurodeputowany z ramienia SPD, przewodniczący socjalistów w Parlamencie Europejskim. Od 17 stycznia 2012 do 18 czerwca 2014 i od 1 lipca 2014 przewodniczący Parlamentu Europejskiego. Nieformalnie Minister Propagandy UE – Polonofob.
To on w 2005 roku sprzeciwiał się stanowczo, aby w 60 rocznicę wyzwolenia obozu zagłady w Auschwitz w rezolucji Parlamentu Europejskiego pojawiło się sformułowanie „hitlerowski obóz zagłady zbudowany przez Niemców”.
Schulz dopiął swego i w ostatecznej wersji słowa „Niemcy” i „niemiecki” zniknęły z treści rezolucji. Jest zakompleksionym prowincjonalnym karierowiczem bez większego wykształcenie, a nawet matury. Skończył dwuletni kurs bibliotekarstwa, a w młodości notorycznie upijał się do nieprzytomności. Jest histerycznym krzykaczem znanym z wyjątkowego prymitywnego chamstwa, a jego sposób dyskutowania ogranicza się często do słów „Milcz i słuchaj”.
Ostatnio skierował pogróżki do Polski, Czech i Węgier:
Europa ultranacjonalistów, jeśli ona zwycięży, będzie to ich Europa, nie tylko w tej kwestii, lecz
także w wielu innych. Potrzebujemy ducha europejskiej wspólnoty. I w razie konieczności, to musi
być siłą narzucone. Nie może być tak – i ja należę do tych ludzi, którzy tak mówią – jesteśmy w XXI wieku,
jesteśmy w XXI wieku globalizacji - aby globalne problemy rozwiązywać
nacjonalizmem. W pewnym momencie trzeba walczyć i trzeba powiedzieć: w razie konieczności,
także walką przeciwko innym, postawimy na swoim.
Gdyby takie słowa wypowiedział któryś z polityków prawicy to „Gazeta Wyborcza” natychmiast okrzyczałaby go nazistą i faszystą o zbrodniczych skłonnościach. No ale Schulz to przecież swój człowiek.
Jeżeli ktoś naiwnie liczył na ostrą reakcję polskich władz z Premier Kopacz (PO) na czele to mocno się zawiódł.
Oto odpowiedź udzielona PAP przez rzecznika rządu PO-PSL - Cezarego Tomczyka:
Wydaje mi się, że znów wraca najgorsze, to co było widoczne w polityce zagranicznej polskiego
rządu, gdy szefem rządu był Jarosław Kaczyński - czyli polityka antyniemiecka, budzenie starych
demonów” - zaznaczył. […] Apelowałbym do PiS, by nie prowadził antyniemieckiej polityki i nie
zrażał do nas naszych strategicznych partnerów, bo jeśli taka ma być polityka zagraniczna, to my
mówimy stanowcze nie.
Jak widzimy rząd PO-PSL nie ma pretensji do Schulza, ale do opozycji, która sprzeciwia się pogróżkom i pluciu Polsce w twarz.
Martin Schulz znów wywołał oburzenie Polaków, porównując Polskę pod rządami Prawa i Sprawiedliwości do putinowskiej Rosji. Słowa przez wielu oceniane jako skandaliczne, nieusprawiedliwione, ale przez niego w pełni przemyślane. Bo Martin Schulz nie jest nadpobudliwym awanturnikiem, lecz wyrachowanym politycznym graczem. I patrząc na jego drogę zawodową, widać, jak bardzo skutecznym.
Teraz jest, po raz drugi z rzędu (co jeszcze nikomu przedtem się nie udało), przewodniczącym Parlamentu Europejskiego. Jeśli chodzi o staż europoselski, to zalicza się do tutejszych rekordzistów - po raz pierwszy został wybrany prawie 22 lata temu i od tej pory bez przerwy jest europosłem. Zanim po raz pierwszy został szefem PE (w 2012 roku), był m.in. szefem frakcji socjalistycznej i szefem licznych komisji parlamentarnych. Parlament Europejski, od strony mechanizmów, kruczków prawnych i ludzi, zna od podszewki. I jest też tutaj od lat jednym z najbardziej wyrazistych polityków. Można się z nim nie zgadzać, a często trudno się zgodzić z jego radykalnymi opiniami, ale nie da się go ignorować. Do historii unijnej przeszła jego polemika, by nie powiedzieć pyskówka, z ówczesnym włoskim premierem Silvio Berlusconim.
W 2003 roku Berlusconi przedstawiał w PE program włoskiej prezydencji. Po wystąpieniu głos zabrał Schulz, który nazwał Berlusconiego troglodytą i mafiosem. - Mój przyjaciel, producent filmowy, kręci film o Auschwitz. Zaproponuję pana do roli kapo - odparował Berlusconi. I to jego odpowiedź została zapamiętana, wywołując powszechne oburzenie. Prowokacyjne słowa Schulza przemilczano.
Schulz słynie z niewyparzonego języka i ostrych, bezceremonialnych wypowiedzi. Ale jak twierdzą jego współpracownicy, wbrew pozorom nie jest rozemocjonowanym awanturnikiem. On doskonale panuje nad tym, co mówi, i wie, na ile sobie może pozwolić. Uderza głównie w kraje i osoby, będące dyżurnymi chłopcami do bicia: Berlusconi, Viktor Orban, Jarosław Kaczyński. Polska pod rządami PiS nie raz była obiektem jego ataków. Po raz pierwszy w czasie pierwszych rządów PiS w latach 2005-2007. Słynna była debata o Polsce w kontekście zarzucanej jej ksenofobii, antysemityzmu i rasizmu.
Po objęciu stanowiska szefa Parlamentu Schulz, co było wyraźnie widać, złagodniał i stał się bardziej umiarkowany w słowach. Skąd ta zmiana? Po pierwsze szef europarlamentu to jednak nie szef określonej frakcji politycznej i powinien być bardziej negocjatorem niż wyrazistym przedstawicielem określonych poglądów. Ale była też inna, ważniejsza przyczyna: Schulz liczył wówczas, że to on przejmie po Jose Manuelu Barroso Komisję Europejską. Stąd o wiele bardziej stonowane wypowiedzi. Kiedy się stało jasne, że szefem Komisji zostanie jednak chadek, Jean- Claude Juncker, a Schulz po raz drugi zostanie szefem europarlamentu, Niemiec wrócił do dawnej retoryki.
Skąd się biorą jego obecne ciosy wymierzone w Polskę? Z kilku powodów. Po pierwsze, zwłaszcza w Niemczech Polska jest teraz etatowym chłopcem do bicia. Po drugie (a jest to też powiązane z punktem pierwszym), mówiąc o zagrożonej demokracji w Polsce, można odwrócić uwagę od samych Niemiec, naprawdę zagrożonych wybuchem potężnych zamieszek i mających faktyczne problemy z wolnością słowa. Zamiast mówić o problemach wywołanych przez niefrasobliwą politykę "willkommen" kanclerz Merkel, Schulz mówi o problemach polskich. To wygodniejsze, łatwiejsze i w dodatku gwarantuje dobry odbiór w Niemczech.
Martin Schulz: Sytuacja w Polsce jak zamach stanu. Potrzebna jest debata w PE
Europejscy konserwatyści do szefa PE: Te słowa są szokujące i nie powinny były paść
A z tym z kolei wiąże się trzeci punkt: dalsza kariera Martina Schulza. Jego szanse na trzecią kadencję jako szefa PE są znikome - byłby to precedens, mogący wywołać oburzenie innych grup politycznych w PE. Zatem Martin Schulz celuje w stanowisko Donalda Tuska, szefa Rady. Co prawda nie jest byłym premierem ani przynajmniej ministrem spraw zagranicznych, ale jest postacią znaną w europejskiej polityce. A jak za rok kolejnym szefem europarlamentu, zgodnie z umową, zostanie polityk chadecki, to socjaliści będą się czuli poszkodowani - z czterech najważniejszych unijnych stanowisk będą mieli tylko jedno (szefowej unijnej dyplomacji). Gdyby udało się pożegnać po pierwszej kadencji z Tuskiem, stanowisko po nim mogłoby przypaść socjalistom. Schulz pasowałby do tej układanki.
Jednak jego dodatkowym mankamentem, z którym musiałby się uporać, jest stosunkowo niewielka do tej pory popularność w Niemczech. W kręgach politycznych jest znany, ale szerszej publiczności nie za bardzo. Regularne wystąpienia w mediach, w dodatku z jakże nośnym tematem krytykowania "tej strasznej Polski", dają mu większą rozpoznawalność. A większa popularność sprawi, że i kanclerz Merkel będzie się z nim musiała bardziej liczyć. Po raz kolejny Schulz udowadnia, że pod warstwą kontrowersyjnych słów kryje się chłodno wykalkulowany plan polityczny.
Niemiec grozi Polsce! Martin Schultz mówi o użyciu siły wobec krajów, które nie chcą uchodźców.
„Europa ultranacjonalistów, jeśli ona zwycięży, będzie to ich Europa, nie tylko w tej kwestii, lecz także w wielu innych. Potrzebujemy ducha europejskiej wspólnoty. I w razie konieczności, to musi być siłą narzucone.”
Joseph Goebbels Minister Propagandy III Rzeszy Niemieckiej o Polakach w 1939 roku:
Polaków oceniliśmy całkowicie fałszywie. Ich przywódcy są nic niewarci. Egoistyczni i zepsuci.
Prawdziwie polscy! A przy tym tkwiący w gównie w sposób niedający się z niczym porównać.
Niosą ze sobą niebezpieczeństwo, że stepy (azjatyckie) zbliżą się do granic Europy. Fuehrer
położył historyczną zasługę niszcząc to (polskie) państwo. Warszawa jest w większości
zrujnowana.