Ordery dla przedstawicieli rządów okresu transformacji
SPRAWA KETMANA CZYLI O SZKODLIWOŚCI LUSTRACJI - artykuł Antoniego Zambrowskiego
Czy minister Krzysztof Kozłowski mógł straszyć "kwitami" Lecha W
Krzysztof Jan Kozłowski (ur. 18 sierpnia 1931 w Przybysławicach) – dziennikarz, filozof, były minister spraw wewnętrznych i szef Urzędu Ochrony Państwa, senator I, II, III i IV kadencji.
Od 1950 do 1956 studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Był wykładowcą nauk politycznych na KUL, obronił doktorat w zakresie filozofii. Związany ze środowiskiem "Tygodnika Powszechnego", od 1965 do 2007 pełnił funkcję zastępcy redaktora naczelnego, a także prezesa Fundacji "Tygodnika Powszechnego" (zrezygnował po zmianach personalno-redakcyjnych w piśmie na początku 2008).
Był doradcą Komisji Robotniczej Hutników w Nowej Hucie i ekspertem "Solidarności". Uczestniczył w układach Okrągłego Stołu. Wchodził w skład zespołu ds. reform politycznych i podzespole ds. środków masowego przekazu. W rządzie Tadeusza Mazowieckiego został w 1990 podsekretarzem stanu, a następnie ministrem spraw wewnętrznych. Objął stanowisko przewodniczącego komisji weryfikującej oficerów Służby Bezpieczeństwa, a później pierwszego szefa Urzędu Ochrony Państwa (od 11 maja do 31 lipca 1990).
W latach 1989–2001 sprawował mandat senatora I kadencji z ramienia Komitetu Obywatelskiego, II i III kadencji z listy Unii Demokratycznej i IV kadencji z listy Unii Wolności. W Senacie reprezentował województwo krakowskie. W 2001 bez powodzenia ubiegał się o reelekcję z ramienia Bloku Senat 2001, po czym zrezygnował z bieżącej działalności politycznej. W 2008 wszedł w skład nowo powołanej rady konsultacyjnej przy ABW.
Wielki przeciwnik lustracji i dekomunizacji w Polsce.
Ochraniał wielu konfidentów SB m.in. najgorszego szkodnika opozycji Lesława Maleszke vel Ketmana.
25 dawnych przyjaciół i kolegów Maleszki z kręgów dawnej krakowskiej opozycji studenckiej
zwróciło się w tej sytuacji z listem otwartym do Maleszki, by wyjaśnił ciemne sprawy ze swej
przeszłości. I wtedy doszło do szokującej niespodzianki. W obronie Maleszki publicznie wystąpił
znany przeciwnik lustracji, były zastępca redaktora naczelnego "Tygodnika Powszechnego" i były
minister spraw wewnętrznych w rządzie T. Mazowieckiego Krzysztof Kozłowski. Przypomnijmy -
ten sam K. Kozłowski, który w swoim czasie dopuścił A. Michnika i jego trzech towarzyszy do
kilkumiesięcznego buszowania w archiwach MSW. Warto dodać, że brata Krzysztofa - Macieja
Kozłowskiego, który był wiceministrem spraw zagranicznych, oskarżono w swoim czasie o
kłamstwo lustracyjne. Sprawy nie kontynuowano jednak, bo w tym czasie Maciej Kozłowski
przeszedł na stanowisko ambasadora w Izraelu (był tam z 5 lat). Jedną z największych ułomności
poprzedniej ustawy lustracyjnej był zaś dość szokujący fakt, że lustracji nie podlegali
ambasadorowie!
Występując w obronie oskarżonego o współpracę z bezpieką Maleszki, K. Kozłowski ostro
zaatakował 25 b. opozycjonistów - autorów listu otwartego do Maleszki. Zarzucił im, że ich list
otwarty to rzekomo donos, który może publicznie skrzywdzić niewinnego człowieka, takiego jak
Maleszka. Występujący z krzykliwą obroną Maleszki K. Kozłowski miał jednak ogromnego pecha
na skutek braku skoordynowania jego wystąpienia z Maleszką. Kozłowski opublikował swą
namiętną filipikę w obronie Maleszki w Krakowie na łamach tamtejszej "Gazety Krakowskiej"
akurat tego samego dnia, gdy Maleszka opublikował w Warszawie w "Rzeczpospolitej" swoje
przyznanie się do współpracy z SB. Przyznanie pełne było wykrętów i usprawiedliwień, niemniej
zawierało jednoznaczne potwierdzenie długotrwałej współpracy z SB. Najbardziej szokujące w
całej sprawie było późniejsze zachowanie A. Michnika i reszty kierownictwa tak antylustracyjnej
"Gazety Wyborczej". Pomimo tego, że w "Wyborczej" przestano drukować artykuły Maleszki, dalej
utrzymano jego zatrudnienie w gazecie Michnika. Taką "wielkoduszność" okazano wobec
wyjątkowo nikczemnego agenta SB, który zalecał m.in., jakimi perfidnymi metodami należy
rozbijać rodziny opozycjonistów.