http://www.hieronimdekutowski.pl/
Hieronim Dekutowski (ur. 24 września 1918 w Dzikowie (obecnie dzielnica Tarnobrzega), zm. 7 marca 1949 w Warszawie) – pułkownik [1] , major, żołnierz Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, cichociemny, legendarny dowódca oddziałów partyzanckich AK, DSZ i Zrzeszenia WiN, ps. "Zapora", "Odra", "Reżu", "Stary", "Henryk Zagon", "Mieczysław Piątek", harcerz.
Był najmłodszym z dziewięciorga dzieci Jana Dekutowskiego, blacharza, członka PPS i piłsudczyka. Matka Maria z domu Sudacka nie pracowała, więc mogła poświęcić się wychowaniu dzieci i działalności społecznej. W domu panowała atmosfera patriotyczna, pamiętano zarówno o tradycji Legionów Polskich, jak też wojnie polsko-bolszewickiej 1919-1920 r., w której brał udział najstarszy z jego braci Józef Dekutowski (zmarł w 1922 z powodu tyfusu plamistego). W latach 1930-1938 uczęszczał do Państwowego Gimnazjum i Liceum im. Hetmana Jana Tarnowskiego w Tarnobrzegu. Jednocześnie należał do I Drużyny Harcerzy im. gen. Jana Henryka Dąbrowskiego, a następnie do II Wodnej Drużyny Harcerzy im. gen. Mariusza Zaruskiego, gdzie był drużynowym. Był też członkiem Sodalicji Mariańskiej. Od lutego 1938 r. pełnił funkcję drugiego przybocznego hufcowego do spraw opieki nad kronikami i izbami pamięci hm. Ignacego Płonki. Po ukończeniu szkoły w maju 1938 r. i nieudanym egzaminie maturalnym, pracował jako kreślarz w lasach hrabiego Artura Tarnowskiego w Budzie Stalowskiej. Maturę ostatecznie zdał 19 maja 1939 r. i zamierzał studiować we Lwowie, co uniemożliwiła mu agresja Niemiec na Polskę.
Na początku września 1939 r. ewakuował się wraz z siostrą do Lwowa. Nie są pewne przekazy na temat jego udziału w wojnie obronnej 1939 r. Najprawdopodobniej wstąpił do wojska jako ochotnik, podobno walczył gdzieś w rejonie Lwowa (być może bronił miasta), potem z resztkami polskich oddziałów przeszedł 17 września na Węgry, gdzie został internowany. Po brawurowej ucieczce z obozu przez Jugosławię i Włochy przedostał się w listopadzie 1939 r. do Francji, gdzie zgłosił się do odtwarzanej Armii Polskiej. Otrzymał przydział do 4. Pułku Piechoty 2. Dywizji Strzelców Pieszych. Od stycznia do kwietnia 1940 r. przebywał w szkole podoficerskiej, po ukończeniu której został awansowany do stopnia starszego strzelca. Od maja uczęszczał do Szkoły Podchorążych Piechoty w Camp de Coëtquidan, ale szkolenie przerwało rozpoczęcie działań wojennych. Walczył w szeregach 2. Dywizji Strzelców Pieszych na wzgórzach Clos–du–Doubs, potem – wobec kapitulacji Francji – przeszedł granicę Szwajcarii i okrężną drogą dotarł do Wielkiej Brytanii. Do 6 stycznia 1941 r. służył w III batalionie I Brygady Strzelców jako karabinowy. Następnie szkolił się w Szkole Podchorążych Piechoty, którą ukończył z wyróżnieniem. Jako prymus otrzymał z rąk wicepremiera Stanisława Mikołajczyka oficerski kordzik. Został przydzielony do plutonu czołgów w III Batalionie I Brygady Strzelców, a następnie 1. Samodzielnej Brygady Spadochronowej. 24 kwietnia 1942 r. zgłosił się ochotniczo na przeszkolenie dywersyjne do służby w kraju. 4 marca 1943 r. został zaprzysiężony jako cichociemny w Audley End przez ppłk. dypl. Michała Protasewicza ps. "Rawa". Równocześnie otrzymał awans do stopnia kaprala podchorążego i przydział do Sekcji Szkolnej Ośrodka Radiowego Sztabu Naczelnego Wodza.
W nocy z 16 na 17 września 1943 r., w ramach operacji o kryptonimie "Neon 1", został zrzucony wraz z kpt. dypl. Bronisławem Rachwałem ps. "Glin" i ppor. Kazimierzem Smolakiem ps. "Nurek" do okupowanej Polski na placówkę "Garnek" 103 (okolice Wyszkowa). Rozkazem Naczelnego Wodza z 30 października tego roku awansowano go do stopnia podporucznika rezerwy. Otrzymał przydział do Kedywu Okręgu AK "Lublin". Początkowo był oficerem w oddziale partyzanckim Tadeusza Kuncewicza ps. "Podkowa". Kwaterował w rejonie Hoszni Ordynackiej, skąd przeprowadził kilka udanych akcji nie tylko osłaniających ludność Zamojszczyzny, ale nawet – nocą z 4 na 5 grudnia – spacyfikował wieś Źrebce pod Szczebrzeszynem, zabijając kilku niemieckich kolonistów. W partyzanckich kryjówkach przechowywał i uratował wielu Żydów ściganych przez Niemców, przeprowadził też wiele akcji likwidowania konfidentów. Następnie objął dowództwo skadrowanej 4. kompanii w 9. Pułku Piechoty Legionów AK w Inspektoracie Rejonowym AK "Zamość". Atakował uzbrojone wsie niemieckich osadników, walczył z wojskiem, likwidował niemieckich konfidentów, pomagał ukrywającym się Żydom, zwalczał bandytyzm. W styczniu 1944 r. został szefem Kedywu w Inspektoracie Rejonowym AK "Lublin"-"Puławy" i jednocześnie dowódcą oddziału dyspozycyjnego Kedywu (OP 8). Dzięki połączeniu sześciu niewielkich, samodzielnych jednostek AK operujących w różnych rejonach powiatów lubelskiego i puławskiego stworzył najliczniejszy na Lubelszczyźnie oddział partyzancki typu lotnego. Według badaczy jego oddział między styczniem i lipcem 1944 r. przeprowadził samodzielnie i wraz z oddziałem ppor. Mariana Sikory ps. "Przepiórka" ponad 80 akcji zbrojnych przeciwko Niemcom, najwięcej spośród wszystkich jednostek okręgu lubelskiego. Jedna z takich akcji, pod Krężnicą Okrągłą 24 maja 1944 r., miała charakter regularnej bitwy. Oddział "Zapory" zaatakował z zasadzki kolumnę transportową złożoną z 16 samochodów niemieckich częściowo wypełnionych żołnierzami, esesmanami i żandarmerią. Wroga wspierały nawet samoloty wywiadowcze, które wiązkami granatów i ostrzałem broni maszynowej atakowały partyzantów. Tylko części niemieckiej kolumny udało się wycofać. Na placu boju hitlerowcy zostawili ok. 50 zabitych oraz dużą ilość uzbrojenia. 17 lipca w kolejnym boju pod Kożuchówką nie dał się pokonać, lecz niestety został ranny w rękę; leczył się potem w Lublinie, Tarnogrodzie i w klasztorze w Borku Starym. Podczas akcji "Burza" jego oddział, tworzący tym razem 1. kompanię odtworzonego 8. Pułku Piechoty Legionów AK, otrzymał zadanie objęcia ochrony sztabu Komendy Okręgu, pozostającego w konspiracji po zajęciu Lubelszczyzny przez wojska sowieckie. 28 lipca 1944 r., po decyzji zwierzchników złożenia broni przez oddziały, ppor. H. Dekutowski rozwiązał swoją kompanię i ukrywał się wraz z podkomendnymi w Puławach, Lublinie i Tarnobrzegu. W sierpniu 1944 r. ponownie zmobilizował swój oddział na pomoc walczącej Warszawie, ale po nieudanej próbie przekroczenia Wisły, rozformował go i nadal ukrywał się na dawnych AK-owskich kwaterach.
W styczniu 1945 r. postanowił powrócić do konspiracji, tym razem skierowanej przeciwko komunistom i Sowietom. Jednym z głównych powodów było zamordowanie jego 4 byłych żołnierzy przez komendanta posterunku MO/UB w Chodlu, Abrama Taubera. W odwecie w nocy z 5 na 6 lutego 1945 r. H. Dekutowski rozbił ten posterunek. Po Chodlu nastąpiła odwetowa akcja UB. 7 lutego ubowcy otoczyli wieś Wały, w której – wedle doniesień aktywistów z PPR – stacjonował oddział "Zapory". Dekutowski został ranny w nogę, lecz zdołał się przedrzeć przez obławę i przedostał się z 40 partyzantami za San. W akcie zemsty ubowcy podpalili w Skrzyńcu dom, w którym mieszkała żona jego zastępcy, Stanisława Wnuka ps. "Opal". Po tym wydarzeniu nawiązał kontakt z Komendą Okręgu AK "Lublin", po czym objął dowództwo nad grupą dywersyjną i zaczął przeprowadzać akcje zbrojne przeciwko funkcjonariuszom NKWD, UB i MO. Decydując się pozostać w konspiracji, zrezygnował z założenia rodziny. Wiosną 1945 r. dowodził licznymi akcjami rozbijania posterunków MO i likwidacji funkcjonariuszy aparatu władzy. Od kwietnia do czerwca jego oddział, który liczył ponad 300 żołnierzy w 9 grupach bojowych, dokonał słynnego rajdu, wykonując kilku brawurowych akcji m.in.:
Rajd zakończył się w czerwcu, kiedy doszło do walki z grupą operacyjną UB i NKWD; partyzanci wycofali się do lasu, pozostawiając zdobyte w Janowie Lubelskim samochody.
Rozkazem Dowództwa DSZ z 1 czerwca 1945 r. H. Dekutowski otrzymał awans na stopień kapitana i objął dowództwo nad wszystkimi oddziałami partyzanckimi w Inspektoracie "Lublin" DSZ. Latem tego roku na rozkaz dowództwa złożył broń i ujawnił większość swoich żołnierzy, ale wobec znikomych gwarancji bezpieczeństwa sam wraz z kilkoma podkomendnymi ukrył się w rodzinnych stronach. W październiku dwukrotnie próbował przedostać się na Zachód przez zieloną granicę; raz jego grupa została rozbita przez UB pod Świętym Krzyżem w Górach Świętokrzyskich, za drugim razem dotarł nawet do ambasady amerykańskiej w czeskiej Pradze, ale po aresztowaniu pozostałych członków grupy przez Czechów, wrócił do kraju wraz z grupą repatriantów i organizował pomoc dla uwięzionych. Jesienią 1945 r. został dowódcą dywersji i komendantem oddziałów partyzanckich na terenie Inspektoratu WiN "Lublin". Na przełomie lat 1945 i 1946 przeprowadził wiele akcji dywersyjnych i samoobrony w województwie lubelskim, rzeszowskim i kieleckim, w których według oficjalnych wyliczeń zginęło ponad 400 żołnierzy LWP (głównie KBW), ubeków i milicjantów, a także czerwonoarmistów. Scalił także kilka dzikich grup. Rozbudował swoją siatkę od Lubartowskiego na północy do Tarnobrzeskiego na południu i od Zamojszczyzny po wschodnią Kielecczyznę. Pomoc "Zaporczykom" niósł klasztor w podlubelskiej Radecznicy, gdzie odbywały się również narady partyzanckich dowódców. Hieronim Dekutowski prowadził także akcje przeciwko tzw. moskwom, czyli wsiom silnie popierającym władzę komunistyczną. Najsłynniejsza była pacyfikacja wsi Moniaki 23 września 1946 r., w wyniku której spłonęło 29 zagród, a 40 komunistów ukarano chłostą. Latem i jesienią 1946 r., po nasileniu działań grup pościgowych KBW i UB, został zmuszony do wzmożenia działań zbrojnych. Po wyborach w styczniu 1947 r. do Sejmu Ustawodawczego i ogłoszeniu w lutym amnestii rozformował i ujawnił oddziały "Jadzinka", "Samotnego" i "Rysia". Jednak wkrótce zaprzestał tego, gdyż wielu jego żołnierzy zostało jednak aresztowanych. Wraz ze swoim zwierzchnikiem Władysławem Siłą- Nowickim ps. "Stefan" prowadził pertraktacje z wysokimi funkcjonariuszami MBP (m.in. z płk. Józefem Czaplickim, dyrektorem Departamentu III ds. walki z bandytyzmem, ze względu na swoją nienawiść do AK-owców nazywanym "Akowerem" i płk. Janem Tatajem, szefem WUBP w Lublinie) dotyczące warunków ujawniania się oddziałów (m.in. za cenę zwolnienia aresztowanych żołnierzy AK-WiN). W czerwcu 1947 r. formalnie zaprzestał prowadzenia akcji zbrojnych, które od pewnego czasu ograniczały się tylko do zaopatrywania oddziału i samoobrony, ujawnił się, ale zagrożony aresztowaniem podjął z kilkoma podkomendnymi ponowną próbę przedostania się na Zachód. Wcześniej 12 września 1947 r. wydał ostatni rozkaz, w którym przekazał dowództwo nad pozostałymi oddziałami mjr. Zdzisławowi Brońskiemu ps. "Uskok". W prywatnym liście do "Uskoka" napisał: Ja dziś wyjeżdżam na angielską stronę – jestem umówiony z chłopakami co do kontaktów, jak będę po tamtej stronie. Stary – najważniejsze nie daj się nikomu wykiwać i bujać, jak tam wyjadę, załatwię nasze sprawy pierwszorzędnie – kontakt będziemy mieć i tak. Czołem – Hieronim. Ludzie "Zapory", docierając kolejno (w połowie września 1947 r.) na punkt przerzutowy w Nysie na Opolszczyźnie trafiali bezpośrednio w ręce katowickiego UB. Jednym z agentów, który doprowadził do aresztowania "Zapory" i jego ludzi był jego zastępca Stanisław Wnuk "Opal". Hieronim Dekutowski wpadł 16 września. Hieronim Dekutowski został przewieziony do centralnego więzienia MBP w Warszawie na Mokotowie. Od 19 września 1947 r. do 1 czerwca 1948 r. przechodził okrutne śledztwo.
Podczas niejawnej rozprawy 3 listopada 1948 r. w Wojskowym Sądzie Rejonowym w Warszawie, oprócz mjr. H. Dekutowskiego, na ławie oskarżonych zasiedli jego podkomendni: kpt. Stanisław Łukasik ps. "Ryś", por. Jerzy Miatkowski ps. "Zawada" – adiutant, por. Roman Groński ps. "Żbik", por. Edmund Tudruj ps. "Mundek", por. Tadeusz Pelak ps. "Junak", por. Arkadiusz Wasilewski ps. "Biały" i ich polityczny przełożony Władysław Siła-Nowicki. Oskarżeni dla ich poniżenia przebrani byli w mundury Wehrmachtu. W ostatnim słowie mjr H. Dekutowski nie prosił o najniższy wymiar kary, ale z godnością oświadczył, że decyzję pozostawia sądowi. 15 listopada skład orzekający pod przewodnictwem sędziego Józefa Badeckiego, który wcześniej skazał na śmierć m.in. rtm. Witolda Pileckiego, skazał go na 7-krotną karę śmierci, pozostali otrzymali podobne wyroki. Prośby o łaskę napisane do Prezydenta Bolesława Bieruta przez matkę i najstarszą siostrę Zofię Śliwę (czyniła też próby wydostania brata drogą dyplomatyczną poprzez Prezydenta Republiki Francuskiej; od końca lat 20. mieszkała we Francji i była odznaczona Legią Honorową za udział we francuskim ruchu oporu) zostały jednak odrzucone. "Zapora" wraz z podwładnymi trafił do celi dla "kaesowców", gdzie przebywało wówczas ponad 100 osób. Na przełomie stycznia i lutego 1949 r. podjęli oni próbę ucieczki – postanowili wywiercić dziurę w suficie i przez strych dostać się na dach jednopiętrowych zabudowań gospodarczych, a stamtąd zjechać na powiązanych prześcieradłach i zeskoczyć na chodnik przy ulicy Rakowieckiej. Kiedy do zrealizowania planu zostało ledwie kilkanaście dni, jeden z więźniów kryminalnych uznał, że akcja jest zbyt ryzykowna i wsypał uciekinierów, licząc na złagodzenie wyroku. Hieronim Dekutowski i Władysław Siła-Nowicki trafili na kilka dni do karceru, gdzie siedzieli nago, skuci w kajdany. 7 marca 1949 r. wykonano na nim karę śmierci; stracono też 6 jego byłych podkomendnych. W chwili śmierci, pomimo tego, że miał tylko 30 lat, wyglądał jak starzec z siwymi włosami, wybitymi zębami, połamanymi rękami, nosem i żebrami oraz zerwanymi paznokciami. Jego ostatnie słowa brzmiały: "Przyjdzie zwycięstwo! Jeszcze Polska nie zginęła!". Do dziś nie są znane miejsca pochówku "Zapory" i jego ludzi.
Mjr Dekutowski był zaręczony ze studentką medycyny Teresą Partyką-Gaj, sanitariuszką AK i łączniczką oddziałów WiN, z którą zerwał zaręczyny po podjęciu decyzji o powrocie do konspiracji.
Następnie nastał czas konsekwentnego niszczenia przez komunistów jego dobrego imienia i sławy. W okresie PRL nie napisano o nim dobrego słowa, nawet w przededniu załamania się systemu komunistycznego w Polsce. W marcu 1989 r., na 2 miesiące przed wyborami do sejmu kontraktowego, w 40. rocznicę zamordowania "Zapory", gdy w tarnobrzeskiem odsłonięto pierwszą tablicę poświęconą majorowi, szczególnie oszczerczy artykuł pt. "Zapora. Dziennik znaleziony na pobojowisku" zamieścił w "Kurierze Lubelskim" dziennikarz Adam Sikorski.
W 1988 r. Rząd RP na uchodźstwie awansował pośmiertnie mjr. H. Dekutowskiego na stopień pułkownika. 23 maja 1994 r. Sąd Wojewódzki w Warszawie, unieważniając jego wyroki śmierci i jego towarzyszy, w uzasadnieniu napisał m.in.: żołnierze AK działający później w organizacji WiN byli zmuszeni do przeciwstawienia się zbrojnej masowej eksterminacji, poprzez walkę zarówno z oddziałami NKWD, jak i wspierającymi je formacjami polskimi, tj. milicją, UB i tzw. Wojskami Wewnętrznymi. Była to walka potrzebna i celowa, polegająca na odbijaniu jeńców lub zapobieganiu morderstwom i aresztowaniom. Sąd Najwyższy określa to obecnie w swoim orzecznictwie jako prawo do zbiorowej obrony koniecznej. Nie ulega wątpliwości, że właśnie taki charakter miały działania zbrojne oddziału "Zapory".
Symboliczna mogiła mjr. H. Dekutowskiego znajduje się w Lublinie na cmentarzu wojskowym przy ulicy Białej. Grób symboliczny znajduje się także na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie w Kwaterze "Na Łączce".
Ponadto w Lublinie znajdują się dwa pomniki postawione ku czci "Zapory" i żołnierzy z jego zgrupowania. Imię H. Dekutowskiego nosi Gimnazjum nr 9 w Lublinie. 10 grudnia 2008 r. powołany został w Tarnobrzegu z inicjatywy Klubu Gazety Polskiej Komitet Budowy Pomnika mjr Hieronima Dekutowskiego. 11 listopada 2009 r. patronat nad uroczystością odsłonięcia pomnika mjr. Hieronima Dekutowskiego ps. Zapora objął Prezydent RP Lech Kaczyński. Autorem pomnika jest artysta rzeźbiarz Giennadij Jerszow.
Major Hieronim Dekutowski był odznaczony w 1945 r. Krzyżem Walecznych, a w 1964 r. (pośmiertnie) krzyżem Srebrnym Orderu Virtuti Militari za wojnę obronną 1939 r. 15 listopada 2007 r. Prezydent RP Lech Kaczyński odznaczył pośmiertnie Hieronima Dekutowskiego Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski.
Na wydanej w roku 2009 płycie MYŚMY REBELIANCI piosenki Żołnierzy Wyklętych punkrockowej grupy De Press znalazła się piosenka Marsz oddziału Zapory.
Hieronim Dekutowski jako patron