350
386
353
385
Bitwa pod Wólką Węglową
Kamień Ułanów Jazłowieckich w Puszczy Kampinoskiej
Kamień Ułanów Jazłowieckich w Puszczy Kampinoskiej

W dniach 9-20 września 1939 r. rozegrała się nad rzeką Bzurą największa bitwa kampanii wrześniowej, w której polskie wojska Armii "Poznań" gen. Tadeusza Kutrzeby i Armii "Pomorze" gen. Władysława Bortnowskiego starły się z oddziałami niemieckimi (bitwa nad Bzurą). Po początkowych dużych sukcesach strony polskiej, wojska niemieckie rozpoczęły kontrnatarcie, w wyniku którego większość sił polskich została okrążona i rozbita. Część oddziałów polskich (m.in. Podolska Brygada Kawalerii) przebiła się jednak z okrążenia i z 14 na 15 września przekroczyła Bzurę pod Brochowem, przechodząc do Puszczy Kampinoskiej. Ich celem było przedarcie się do oblężonej Warszawy. Droga przez las była bardzo ciężka, wolno poruszające się piaszczystymi drogami wojska napotykały liczne umocnione pozycje wroga, były dziesiątkowane przez niemieckie czołgi i samoloty. 18 września zostały zdobyte kolejno miejscowości Pociecha i Sieraków, a 19 września dotarto do Lasek. Zakład był już obsadzony przez Niemców, którzy na najwyższym budynku, domu św. Stanisława, ustawili karabiny maszynowe i razili pociskami polskie oddziały atakujące od strony Sierakowa. W końcu zdecydowano, że trzeba zrezygnować z dalszego natarcia, obejść Laski od północy i dotrzeć do stolicy przez Bielany.

Dowódca 14. Pułku Ułanów Jazłowieckich z Podolskiej BK płk dypl. Edward Godlewski podjął decyzję o skróceniu drogi do Warszawy i postanowił skręcić na południe do Mościsk. Razem z nim tę trasę obrała także mała część 9. Pułku Ułanów Małopolskich. Niespodzianie oba pułki natknęły się w Wólce Węglowej na Niemców, lecz płk E. Godlewski nie zmienił decyzji, tylko dał znak do szarży. Ułanów do brawurowego ataku poprowadził dowódca 3. szwadronu 14 p. uł. por. Marian Walicki. Dzięki zaskoczeniu Niemców podczas odpoczynku i odwadze polskich żołnierzy pozycje wroga zostały przełamane. Niestety nie rozpoznano, że w Mościskach, na skraju wsi, ustawione jest gniazdo niemieckich karabinów maszynowych i stoją czołgi, które zasypały szarżujących seriami pocisków. W rezultacie kosztem ciężkich strat (ok. 105 zabitych ułanów i 100 rannych, tj. łącznie ok. 20% stanu, w wyniku poważnych ran zmarł także por. M. Walicki), natarcie powiodło się; oba pułki przebiły się do Warszawy.

Po bitwie Orderem Virtuti Militari przez gen. Juliusza Rómmla odznaczony został kpr. Mieczysław Czech, który podczas szarży podjął drzewce sztandaru 14 p. uł. od rannego ułana i tym samym uratował je.

Ciekawostki

Świadkiem polskiego ataku był włoski korespondent wojenny, Mario Appelius, który opisał go w sposób następujący:

Nagle bohaterski zespół kawalerzystów w sile około paruset koni wyłonił się w galopie z zarośli. Nacierali oni, mając w środku rozwinięty sztandar... Wszystkie niemieckie karabiny maszynowe umilkły, a tylko działa strzelały. Ich ogień stworzył zaporę ogniową na przestrzeni 300 metrów przed liniami niemieckimi. Polscy kawalerzyści nacierali całym pędem, jak na średniowiecznych obrazach! Na czele wszystkich galopował dowódca z podniesioną szablą. Widać było, jak malała odległość pomiędzy grupą polskich kawalerzystów, a ścianą niemieckiego ognia. Szaleństwem było kontynuować tę szarżę na spotkanie śmierci. A jednak Polacy przeszli.

105 poległych żołnierzy 14 Pułku Ułanów Jazłowieckich pochowanych zostało na cmentarzu w Kiełpinie, we wspólnej kwaterze z 2,5 tys. żołnierzami Armii "Pomorze" i Armii "Poznań" poległych w bitwie pod Łomiankami.