Sturmwind I ("Wicher I") - niemiecka operacja przeciwpartyzancka przeprowadzona w okresie 11-15 czerwca 1944 r. w Lasach Lipskich i Lasach Janowskich.
Obszar Lasów Lipskich i Janowskich oraz Puszczy Solskiej, rozciągający się w pasie prawie 100 km od Wisły do Tomaszowa Lubelskiego, był w dużej części opanowany przez spore siły polskiej partyzantki niepodległościowej i komunistycznej. Ponadto przez Bug przeprawiały się, kierowane przez Centralny Sztab Partyzancki w Moskwie, dobrze wyposażone i uzbrojone oddziały partyzantki sowieckiej. Dla Niemców obszar ten w połowie 1944 r. stanowił zaplecze frontu o ważnym znaczeniu strategicznym. Przebiegały tędy rokadowe linie kolejowe i ważne drogi, tu znajdowały się węzły kolejowe i drogowe, magazyny z zaopatrzeniem dla wojska. Tymczasem od wiosny 1944 r. nasiliły się akcje dywersyjne i sabotażowe oraz starcia zbrojne. Partyzanci atakowali linie kolejowe, stacje, mosty i przepusty, posterunki policji. W przesyłanych do Berlina meldunkach niemieckie władze okupacyjne nie kryły obrazu pogarszającej się sytuacji, pisząc wręcz, że nie są w stanie sprawować władzy w dystrykcie. W maju dowództwo niemieckie wprowadziło do akcji samoloty i bombowce, które niszczyły gajówki, gospodarstwa, a także oddziały partyzanckie znajdujące się w Puszczy Solskiej.
W wyniku masowych napadów przez Niemców na ludność cywilną dowództwo Armii Krajowej i Batalionów Chłopskich Obwodu Biłgorajskiego przystąpiło do niesienia pomocy zagrożonym wsiom. Chcąc odeprzeć ataki nieprzyjaciela partyzanci zawarli porozumienie z oddziałami sowieckimi znajdującymi się w puszczy. Rozgorzała krwawa wojna. Ataki Niemców zmusiły do rozdwojenia się zgrupowania partyzanckiego. 28 maja na tzw. Zatanwie przybył Korpus kawalerii kałmuckiej w służbie niemieckiej pod dowództwem dr. Dolla w sile ok. 4 tys. ludzi. Mimo obrony partyzantów Kałmucy zajęli wsie: Borowiec, Olchowiec, Dorbozy, Łukowa, Chmielek, Podsośnina, Przymiarki, Rakówka, Obsza, Wola Obszańska, Zamch, Babice, Różaniec, Ruda Różaniecka, Lubliniec, Żuków i wiele innych. Chcieli także zająć wieś Osuchy i sforsować rzekę Tanew, ale odparły ich oddziały partyzanckie AK "Topoli", BCh "Burzy" i plutony "Brychalskiego" i "Żuczka" z oddziału BCh "Rysia" oraz oddziały radzieckie Szangina i Kowalewa. Nieudany atak kawalerii kałmuckiej dał początek ciężkim walkom na linii Tanwi. Zadanie rozwiązania problemu na tym obszarze Sztab Generalny Wehrmachtu powierzył dowództwu Okręgu Wojskowego Generalnego Gubernatorstwa w porozumieniu z Grupą Armii "Północna Ukraina". Niemcom udało się zgromadzić poważne siły. Dzięki rozpoznaniu lotniczemu, naziemnemu i agenturalnemu, generalnie prawidłowo ocenili siły partyzantów i trafnie rozpoznali rejony ich koncentracji.
Na czele całości sił niemieckich stał dowódca Okręgu Wojskowego Generalnego Gebernatorstwa gen. Siegfried Haenicke. W ich skład wchodziły:
Łącznie liczyły one ok. 25-30 tys. żołnierzy wspartych artylerią, pojazdami pancernymi i samolotami 4 Floty Powietrznej.
Siły partyzanckie liczyły ok. 3-3,5 tys. ludzi. Były to:
Około 3 czerwca 1944 r. oddziały niemieckie rozpoczęły działania okrążające Lasy Lipskie i Janowskie, które zakończyły 8-9 czerwca. 11 czerwca rano zaatakowały pozycje partyzanckie przy wsparciu artylerii i czołgów, zaciskając pierścień okrążenia. Pod wsią Graby doszło do starcia z kałmucką kawalerią, gdzie poległ dowódca oddziału BCh por. J. Kaczmarczyk ps. "Lipa" wraz z 12 partyzantami, natomiast w rejonie Szwedów rozbito jeden z ekspedycyjnych pododdziałów. Jednak w obliczu potężnej przewagi nieprzyjaciela partyzanci w nocy z 11 na 12 czerwca stopniowo opuścili Lasy Lipskie, rozbijając jeszcze pod Szklarnią kolejne zgrupowanie Niemców. Groźna sytuacja i przybierające na sile działania wojsk niemieckich postawiły przed dowódcami oddziałów partyzanckich konieczność niezwłocznego podjęcia decyzji. 12 czerwca we wsi Szwedy (wg innej wersji 7 czerwca w bazie ppłk. N. Prokopiuka) odbyła się narada, na której postanowiono ześrodkować wszystkie siły oraz wyłoniono wspólne dowództwo całości zgrupowania. Na jego czele stanął sowiecki ppłk N. Prokopiuk, zaś mjr Karasiow został jego zastępcą. Podjęto decyzję o przyjęciu bitwy z Niemcami, a następnie nocnym przebiciu się całością sił w inne rejony. Dzięki udanej zasadzce na sztab niemiecki udało się zdobyć tajne rozkazy niemieckie, dzięki czemu strona partyzancka mogła się odpowiednio przygotować do walki. Wieczorem 13 czerwca wojska niemieckie ostatecznie zamknęły pierścień okrążenia wokół polsko-sowieckiego zgrupowania. 14 czerwca rano na Porytowym wzgórzu pomiędzy miejscowościami Mamoty i Flisy, leżącymi nad Branwią, rozpoczęła się całodzienna, zacięta walka. Linię obrony od południa osłaniały duże stawy, od północy - bagno, a od zachodu - szczyt wzgórza. Niemcy za wszelką cenę dążyli do rozerwania pierścienia obrony, nie licząc się z własnymi stratami w ludziach i sprzęcie. Główny ich wysiłek skierowany był na oddziały broniące się nad Branwią, ale ostre starcia, w tym wręcz, miały miejsce także na innych odcinkach. Po przygotowaniu artyleryjskim oraz silnym ostrzale z moździerzy i broni maszynowej udało im wedrzeć się dwoma klinami w pozycje bronione przez partyzantów. Wszystkie ataki wroga mimo dużych strat własnych zostały jednak odparte. Mając dużą przewagę w ludziach i uzbrojeniu, Niemcy przerwali w końcu pozycje obronne i zajęli dogodne stanowiska w rejonie gajówki. Ostrzeliwali stamtąd pozycje partyzanckie, przez co ci ponosili ogromne straty w ludziach. Zdając sobie sprawę z niebezpieczeństwa, ppłk N. Prokopiuk za wszelką cenę dążył do odzyskania utraconych pozycji. Po południu Niemcy nasilili atak. Dzięki mądremu manewrowi mjr Karasiowa, który utworzył drugą linię obrony, partyzanci odpierali ataki wroga, mimo że ten przedarł się przez główną linię obrony. Ostatecznie nieprzyjaciel zdobył jednak zachodnią część wzgórza i zagroził całemu zgrupowaniu. Radość Niemców nie trwała długo, gdyż partyzanci odbili utracone pozycje. Ogółem straty partyzanckie wyniosły ok. 250 ludzi, w tym ok. 125 zabitych i zaginionych. Niemcy ponieśli większe straty; Wehrmacht stracił 495 zabitych i rannych, nie są znane straty policji, żandarmerii i Kałmuków. W tej sytuacji podjęto w nocy z 14 na 15 czerwca próbę wydostania się z okrążenia, którą jednak przeprowadzano samodzielnie. Główny trzon zgrupowania, po ciężkich walkach nad Tanwią oraz w rejonie wsi Szeligi i Zwierzyńca, pomimo znacznych strat, osiągnął swój cel, docierając forsownym 40-kilometrowym marszem do Puszczy Solskiej. Dowództwo partyzanckiego zgrupowania uważało, że Niemcy zakończyli akcję. Jednak w kilka dni później nie było już wątpliwości, że nieprzyjaciel przygotowuje podobną operację w Puszczy Solskiej (patrz: Sturmwind II).
Po wojnie utworzono cmentarz partyzancki na Porytowym Wzgórzu, odsłonięto także pomnik przedstawiający 5 biegnących partyzantów, pomiędzy którymi wybucha granat. Obok znajduje się krzyż i głaz ku pamięci poległych żołnierzy AK i BCh.