304
304
304
Regina Mordas – Żylińska – Perlińska

Regina Mordas – Żylińska – Perlińska – urodzona w 1924r w Wilnie – zmarła w 1970 r w Szczecinie.

Łączniczka w oddziale por. Antoniego Burzyńskiego „Kmicica”, następnie w 5. Wileńskiej Brygadzie AK, dowodzonej przez mjr. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszkę”. W 1944 roku odznaczona Krzyżem Walecznych.

Od 1946 roku agentka UB o pseudonimie „Regina”.

Regina Mordas
Regina Mordas w towarzystwie żołnierzy 5 Wileńskiej Brygady AK i Bojowego Oddziału Armii

Regina miała 18 lat, gdy wio­sną 1942 roku rozpoczęła kon­spi­ra­cyjną działalność w Okręgu Wileńskim Armii Krajowej. Rok wcześniej zdała małą maturę na taj­nych kompletach or­ga­ni­zo­wa­nych w rodzinnym Wilnie.

25 marca 1943 roku nad je­zio­rem Narocz został sfor­mo­wa­ny oddział partyzancki pod wodzą por. Antoniego Bu­rzyń­skiego „Kmicica”, który miał bronić Polaków przed niemieckimi represjami i wy­wóz­ka­mi. Regina Mordas zgło­si­ła się do oddziału i zo­sta­ła łączniczką adiutanta – ppor. Józefa Wi­śnie­w­skie­go „Ostroga”. W sierpniu 1943 roku formacja (licząca prze­szło dwustu żołnierzy) zo­sta­ła rozbrojona i zdzie­sią­t­ko­wa­na przez jednostki so­wie­c­kiej partyzantki Fiodora Markowa. Ocaleni żołnierze – a wśród nich młoda łączniczka – stali się zaczątkiem legendarnej 5. Wileńskiej Brygady AK, dowodzonej przez mjr. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszkę”. Dziewczyna uczestniczyła w walkach brygady z Niemcami i Sowietami. Przenosiła broń, rozkazy i amunicję. Podczas jednej z akcji została aresztowana przez żołnierzy Armii Czerwonej, ale udało jej się zbiec. W 1946 roku znalazła się w gronie kilku żołnierzy, którym major podarował sygnet z wy­gra­we­ro­wa­nym napisem: „Przyjacielowi Żołnierzowi – Łupaszka”. W rozkazie znalazło się uzasadnienie: „za pełną poświęcenia i samozaparcia pracę w od­dzia­le”.

Latem 1944 roku nacierający Sowieci spychali żołnierzy Brygady na zachód. Część pododdziałów została rozbrojona w Puszczy Grodzieńskiej, reszta wybita, wcielona do ludowego Wojska Polskiego lub rozproszona. Major „Łupaszka”, wraz z trzema grupami, zdołał przedrzeć się na teren województwa białostockiego, jednak Reginy Mordas już wówczas z nimi nie było. W grudniu 1944 roku dziewczyna została aresztowana przez NKWD. Po wyjściu z więzienia (maj 1945 roku) wyjechała z rodzicami do Torunia, a następnie do Koszalina.

Pod koniec 1945 roku żołnierze 5. Brygady przenieśli się na Pomorze, gdzie „Łupaszka” podporządkował partyzantów strukturom eks­te­ry­to­rialnego Okręgu Wileńskiego AK, dowodzonego przez ppłk. Antoniego Olechnowicza „Pohoreckiego”. Na przełomie 1945 i 1946 roku na nowym terenie trwało budowanie siatki konspiracyjnej oraz przeformowywanie brygady, której podstawą stały się tzw. patrole dywersyjne. Złożone z kilku żołnierzy pododdziały rozbijały posterunki UB, wymierzały kary konfidentom, zdobywały fundusze na dalszą działalność. Skuteczność działań osiągano głównie dzięki zaufanym współpracownikom. Jednym z nich była Mordas, której „Łupaszka” po raz kolejny powierzył funkcję łączniczki. Jako pracownica Państwowego Urzędu Repatriacyjnego w Koszalinie załatwiała dokumenty legalizacyjne dla członków podziemia. Pośredniczyła w kon­tak­tach między majorem i ludźmi konspiracji na terenie ówczesnych województw szczecińskiego i pomorskiego. To dzięki niej we wschodniej części województwa szczecińskiego doszło do kilku wspólnych akcji żołnierzy Bojowego Oddziału Armii i podległego „Łupaszce” szwadronu Zdzisława Badochy „Żelaznego”. Zachowała się pamiątka tej współpracy – zdjęcie, na którym uśmiechnięta Regina stoi w towarzystwie sześciu żołnierzy. Była wiosna 1946 roku. W ciągu następnych lat z obecnych na fotografii mężczyzn dwóch miało zginąć z rąk UB, czterech – spotkały represje i więzienie.

W kwietniu 1946 roku w wyniku wpadki Regina Mordas została aresztowana przez Wojewódzki Urząd Bezpieczeństwa Publicznego w Gdańsku. To cezura zamykająca kartę jej życiorysu w konspiracji niepodległościowej. Okoliczności, w których zgodziła się wówczas współpracować z bezpieką, nie są do końca znane. Gdyby jednak była to tylko chwila ludzkiej słabości – zrozumiała w obliczu brutalnych metod bezpieki – Mordas mogła zachować się tak, jak aresztowany kilka tygodni wcześniej łącznik Okręgu Wileńskiego AK, Wacław Beynar „Orszak”, który po wyjściu z UB natychmiast powiadomił swoich przełożonych o werbunku. Tymczasem kobieta przeszła na służbę dotychczasowych wrogów i przez kolejne cztery lata pełniła ją z oddaniem. Co więcej, była tak samo skuteczna, jak podczas lat spędzonych w partyzantce, gdy wielokrotnie wykazywała się brawurą ale tym razem dla UB.

Listę nazwisk przewijających się w licznych donosach „Reginy” – bo taki otrzymała pseudonim – otwierają podkomendni „Łupaszki”: łączniczka Danuta Siedzikówna „Inka” i Feliks Selmanowicz „Za­goń­czyk” – oboje skazani w 1946 roku w Gdańsku na karę śmierci i stra­ce­ni. Do więzień UB szybko trafiały następne osoby.

Przekazywała im wszystko, co wiedziała, a wiedziała dużo, miała kontakty z komendą, ze sztabem. W zasadzie to ona rozłożyła całą organizację. Bez żadnych skrupułów wydawała UB swoich przyjaciół, z którymi przecież niejedno przeżyła. Przez nią siedziało wiele osób. Zdradzała także tych ludzi, u których nocowaliśmy. Później, jak już się chciała wykazać przed UB, chciała ich przekonać, że nadal jest przydatna, a już nie miała co po­wie­dzieć, to wymyślała, oskarżała niewinnych ludzi.

Była agentką bezwzględną i nadgorliwą. Przed każdym spotkaniem z wi­leń­ski­mi kolegami była odpowiednio legendowana. Wykonywała kolejne zadania, brała udział w tzw. kombinacjach operacyjnych, obławach, pro­wo­ka­cjach, a nawet w przesłuchaniach. Materiały przez nią dostarczane stały się podstawą wszczęcia kilku dużych spraw przeciwko osobom związanym z podziemiem. Za jej pośrednictwem do rąk funkcjonariuszy trafiały listy, ulotki, podziemna prasa.

W 1948 roku Mordas została aresztowana podczas ogólnopolskiej „Akcji X”, w której ramach bezpieka prowadziła polowanie na ludzi związanych z ;wileńską konspiracją. Areszt tak cennej agentki był kolejnym z elementów gry, ponieważ – mimo formalnego wyeliminowania z sieci informatorów – „Regina” była nadal aktywna. W archiwum IPN w Szczecinie znajduje się teczka z częścią zachowanych donosów z lat 1948–1950. Wrażenie robią pisane ręką kobiety charakterystyki kolegów z partyzantki. „Regina” nie poprzestaje na suchych faktach. Podejmuje próby psy­cho­lo­gi­cz­nej analizy, podrzuca plotki z życia prywatnego. Bywa zgryźliwa, zwłaszcza wobec kobiet. „Potwornie brzydka” – pisze przy jednej dziewczynie, którą wskazuje jako współpracownicę Zrzeszenia WiN w Łodzi. Kolejne trzy charakteryzuje jako „kochanki »Łupaszki«”. Zgodnie z wymogiem bezpieki, posługuje się ówczesną frazeologią. Swoich dowódców i towarzyszy broni określa mianem bandytów, bandziorów, wykolejeńców. Strona po stronie dostarcza materiałów obciążających byłych kolegów, w większości zresztą przebywających już wówczas w więzieniach.

W donosach, oprócz mjr. Szendzielarza (straconego w 1951 roku w War­sza­wie), pojawiają się jego podkomendni, m.in. Antoni Rymsza „Maks” (aresztowany w 1948 roku i wywieziony do łagru na Kołymę), Janina Wasiłojć-Smoleńska „Jachna” (aresztowana w 1947 roku i skazana na karę śmierci, zamienioną na 15 lat więzienia), sanitariuszka Lidia Lwow-Eberle „Lala” (aresztowana w 1948 roku i skazana na karę dożywotniego więzienia), Jerzy Lejkowski „Szpagat” (aresztowany w 1948 roku i skazany na karę śmierci, zamienioną na 15 lat więzienia), Leon Smoleński „Zeus” (aresztowany w 1948 roku), Zygmunt Grunt-Mejer „Zyga” (aresztowany w 1948 roku i skazany na 6 lat więzienia).

„Regina” opisała także dowódcę Bojowego Oddziału Armii – Stefana Pabisia „Stefana” (aresztowany w 1948 roku i skazany na karę śmierci, zamienioną na dożywotnie więzienie) i jego żołnierzy, m.in. Edwarda Kokotkę „Wrzosa”, który uśmiecha się z nią na grupowym zdjęciu z wiosny 1946 roku (rozstrzelany w 1948 roku w więzieniu Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Szczecinie). Wskazała właścicieli punktów kontaktowych i kolporterów podziemnej prasy z Torunia, Bydgoszczy, Gdańska, Malborka, Olsztyna, Słupska, Szczecina. Część charakterystyk dotyczy osób już wówczas nieżyjących, np. Henryka Wojczyńskiego „Mer­ce­de­sa” (zginął w 1946 roku). Pod donosami znajdują się notatki funkcjonariuszy: „przesłać według miejsca zamieszkania” lub „are­szto­wa­na/y”, „skazana/y”, „kara śmierci” itd.

Po kolejnych aresztowaniach znajomi zaczęli odsuwać się od Reginy Mordas i zrywać z nią kontakty. W jednym z donosów kobieta żaliła się, że podkomendny mjr. „Łupaszki”, Olgierd Christa „Leszek”, zarzucił jej, że wsypała „Zagończyka”. „Pytał, czy nie dostałam za to medalu – pisała. – Powiedziałam mu, iż jak jego rozpracuję, to na pewno mi dadzą”. Fala represji powodowała, że pozostający jeszcze na wolności żołnierze czuli się coraz bardziej zaszczuci. Bezpieka potrafiła to wykorzystać. „Regina” podejmowała kolejne manipulacje, namawiając m.in. „Zeusa” czy „Leszka” do ujawnienia się w ramach amnestii ogłoszonej na początku 1947 roku. Stawką było ich życie lub – jak w przypadku „Zeusa” – życie najbliższych (chcąc ratować aresztowaną w 1947 roku „Jachnę”, Smoleński podjął krótkotrwałą grę z bezpieką, godząc się na współpracę).

W 1950 roku UB zerwał kontakt z „Reginą”. Powodem była de­kon­spi­ra­cja, do której przyczynił się m.in. udział agentki jako głównego świadka oskarżenia w procesach towarzyszy z partyzantki. Jednak przez kolejne lata Mordas pełniła rolę dorywczej konsultantki bezpieki w sprawach związanych z konspiracją wileńską. „Podczas tych spotkań – jak zanotowano w raporcie SB z 1957 roku – wymieniona sama wyrażała chęci, ażeby zlecić jej nawiązanie kontaktu z b. działaczami bandy »Łupaszki«, twierdząc, że chociaż została zdekonspirowana, lecz z tymi ludźmi potrafi się jeszcze domówić”. Jak czytamy we wspomnianym dokumencie, bilans jej agenturalnej działalności do 1950 roku to rozbicie 120 punktów konspiracyjnych, dostarczenie 121 nazwisk i danych osób zaangażowanych w konspirację wileńską, aresztowanie licznych działaczy ze szczebla kierowniczego partyzantki, a także wielu żołnierzy AK/WiN z ówczesnych województw szczecińskiego, gdańskiego, olsztyńskiego, białostockiego i pomorskiego.

Przeszłość jednak do niej powróciła. W 1957 roku Regina mieszkała w Szczecinie i prowadziła sklep sieci Miejskiego Handlu Detalicznego. Za­ło­ży­ła rodzinę i zmieniła nazwisko na Żylińska. Czasy były już inne. W wy­ni­ku amnestii do domów wracali ci, którym złamała życie. Kobietę zaczęły prześladować dawno niewidziane, znajome twarze. Któregoś dnia czterech byłych partyzantów wileńskich odwiedziło ją w domu i zażądało pieniędzy w ramach rekompensaty za lata spędzone w więzieniu. Żylińska wydała im 6 tys. zł. Rok później w sklepie, w którym pracowała, pojawiły się kolejne osoby – kolejne zjawy z przeszłości.

Kobieta zaczęła obawiać się o swoje życie i poprosiła o pomoc SB.

Regina Mordas
Regina Mordas na zdjęciach tajnej obserwacji

Uciekając przed prze­szło­ś­cią, Żylińska ro­z­pa­cz­li­wie domagała się uwagi SB. Fun­kcjo­na­riu­sze Wy­dzia­łu „B” KWMO w Szcze­ci­nie prowadzili stałą obserwację kobiety, po­nie­waż podczas je­d­nej z wizyt na ko­me­n­dzie obiecała wy­je­chać na teren Litwy i wskazać miejsce, w którym partyzanci za­ko­pa­li niegdyś ar­chi­wum brygady.

Prawdopodobnie był to haczyk, który na kilka miesięcy pozwolił kobiecie poczuć zainteresowanie ze strony służb. Tak jak wówczas, gdy była im potrzebna. Jednak tym razem rozmowy z SB przypominały raczej pokorne dopraszanie się uwagi przez natrętną petentkę. Żylińska miotała się, plątała, była rozemocjonowana. Funkcjonariusze stracili cierpliwość, wy­po­m­nie­li jej długi finansowe, które próbowała zasłonić wymysłami o sza­n­ta­ży­s­tach.

Funkcjonariusze zinterpretowali je jako przykład „psychicznego nie­zrów­no­wa­że­nia” kobiety. Któregoś razu, wspominając żołnierzy Bojowego Od­dzia­łu Armii, rzuciła, że „siedząc w więzieniu, za porcję lodów wydała 8-osobową bojówkę, która w całości została zlikwidowana przez UB”. W podobny sposób dała upust wyrzutom sumienia, ale też toczyła grę, której stawką było cenne archiwum Łupaszki.

W 1958 roku Żylińska odwiedziła w Warszawie Lidię Lwow-Eberle, od której próbowała wyciągnąć potwierdzenie dotyczące ukrycia dokumentacji. Choć „Lala” zaprzeczyła, jakoby cokolwiek wiedziała, spotkanie dało pretekst do złożenia kolejnego raportu SB. Zachowanie Żylińskiej stawało się coraz dziwniejsze. Wciąż szukała kontaktu z bezpieką i bombardowała siedzibę KWMO telefonami. Tam jednak przestano traktować ją poważnie, więc – niczym pokerzystka – dorz Łupaszki”.Łupaszki”.ucała coraz więcej do puli. Zaproponowała wydanie lokalu konspiracyjnego z lat czter­dzie­stych, którego dotąd nie ujawniła. Twierdziła, że otrzymywała dolary od kierownictwa partyzantki wileńskiej za milczenie. Przekonywała, że przez sąsiada nawiązała kontakty szpiegowskie, które mogą zainteresować służby.

Jednak wyniki tajnej obserwacji nie wskazują, aby Żylińska prowadziła ciekawe życie lub utrzymywała kontakty przydatne funkcjonariuszom. Ostatecznie – gdy po weryfikacji przez KGB Litewskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej danych dotyczących ukrytego archiwum „Łupaszki”, plan jego odnalezienia okazał się niewiarygodny – „petentka” przestała być potrzebna. Materiały szczecińskiej SB złożono do archiwum w lutym 1960 roku z adnotacją: „»Regina« nie prowadzi obecnie żadnej działalności”. Bezpieka nie miała już żadnego interesu w tym, aby utrzymywać kontakt z kobietą, która kiedyś tak bardzo jej się przysłużyła, wręcz przeciwnie – aby ostatecznie pogrążyć „Reginę”, powiadomiono prokuraturę o manku, które powstało w jej sklepie. Zwolniona z pracy, została sama ze swoją przeszłością.

Jedna z najskuteczniejszych niegdyś agentek zmarła w 1970 roku w wie­ku 46 lat.