http://www.niecodziennik.mbp.lublin.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=1743&Itemid=1
Od pierwszych dni okupacji niemiecki terror był wymierzony przede wszystkim w przedstawicieli polskich elit politycznych i intelektualnych. Zgodnie z rasistowskim stereotypem Polaka panującym w III Rzeszy, nazistowscy przywódcy wierzyli, że świadomość narodową posiada tylko polska inteligencja, natomiast lud zajmuje się głównie troską o codzienny byt i jest mu obojętny los państwa. Z tego powodu zakładano, że eksterminacja tzw. „warstwy przywódczej” pozwoli zniszczyć polską tożsamość narodową i przekształcić polskie społeczeństwo w bierną amorficzną masę, służącą w najlepszym razie jako niewykwalifikowana siła robocza dla III Rzeszy. W ramach tzw. akcji „Inteligencja” (Intelligenzaktion), prowadzonej na okupowanych ziemiach polskich między wrześniem 1939 a wiosną 1940, Niemcy zamordowali co najmniej 100 000 obywateli polskich. Najwięcej ofiar pochłonęła akcja eksterminacyjna prowadzona na ziemiach wcielonych do Rzeszy (Pomorze, Wielkopolska, Górny Śląsk). Masowe represje wobec polskiej inteligencji miały także miejsce na terytorium tzw. Generalnego Gubernatorstwa.
W Lublinie największa tego typu akcja (ochrzczona później przez polskich historyków mianem Sonderaktion Lublin) została przeprowadzona w pierwszej połowie listopada 1939. Niemcy aresztowali wówczas kilkaset osób, w tym szesnastu wykładowców KUL oraz wielu duchownych katolickich – m.in. członków kurii biskupiej, sądu biskupiego i kapituły oraz księży wykładowców z lubelskiego seminarium duchownego. Większość zatrzymanych została po pewnym czasie zwolniona. Kilkadziesiąt osób zostało jednak wywiezionych do obozów koncentracyjnych, a blisko 70 więźniów Niemcy rozstrzelali na gliniankach obok cegielni w dzielnicy Lemszczyzna lub na terenie starego cmentarza żydowskiego
Po krótkim pobycie w lokalnych więzieniach i aresztach zatrzymanych Polaków przewożono zazwyczaj do więzienia na Zamku Lubelskim. W normalnych warunkach jego cele były w stanie pomieścić ok. 700 więźniów stąd bardzo szybko więzienie uległo przepełnieniu. Był to jeden powodów, dla których z Lublina odeszły wkrótce wielkie transporty do obozów koncentracyjnych. W czerwcu i lipcu 1940 wywieziono stamtąd do KL Sachsenhausen blisko 1000 więźniów. W październiku z Zamku Lubelskiego odszedł 65-osobowy transport do KL Auschwitz. Zgodnie z wytycznymi władz Generalnego Gubernatorstwa, część więźniów poddano eksterminacji bezpośredniej. Osoby skazane na śmierć przez policyjny sąd doraźny były rozstrzeliwane w tzw. Dołach nieopodal wsi Rury Jezuickie. Był to niewielki wąwóz, położony w odległości ok. 3,5 kilometra od lubelskiego Śródmieścia (obecnie część parku „Rury”, leżącego na pograniczu osiedla im. B. Prusa i dzielnicy Czuby). Po wojnie polscy śledczy odkryli tam pięć równolegle wykopanych zbiorowych grobów o długości 17 metrów i głębokości 2 metrów. Akcja eksterminacyjna w Rurach Jezuickich była prowadzona w okresie od 29 czerwca do 15 sierpnia 1940. Pierwsze egzekucje miały miejsce 29 czerwca i 3 lipca. Daty dwóch kolejnych masakr nie są znane, wiadomo jedynie, że miały one miejsce między 4 lipca a 15 sierpnia. Ostatnia egzekucja w Rurach Jezuickich odbyła się w dniu 15 sierpnia.
Przebieg egzekucji przeprowadzanych w Rurach Jezuickich udało się częściowo odtworzyć na podstawie zeznań świadków, wyników powojennej ekshumacji oraz grypsów przekazanych przez więźniów Zamku Lubelskiego. Ofiary zabierano z cel, po czym zawożono samochodami ciężarowymi do Rur Jezuickich. Drogę na miejsce straceń skazańcy musieli odbywać w pozycji leżącej. Egzekucje odbywały się zawsze nocą, w świetle reflektorów samochodowych. Ofiary prowadzono piątkami nad skraj wykopanych wcześniej grobów, a następnie rozstrzeliwano ogniem z broni automatycznej. W kilku grobach znaleziono później 2-3 warstwy zwłok ułożonych jedna na drugiej. Przed śmiercią niektórym ofiarom krępowano ręce lub zawiązywano opaski na oczach. Część z nich nosiła także ślady uderzeń tępym narzędziem w głowę. Prawdopodobnie zdarzały się przypadki, gdy dających oznaki życia skazańców zakopywano żywcem.
Najwięcej informacji udało się uzyskać na temat pierwszej egzekucji w Rurach Jezuickich, przeprowadzonej w dniu 29 czerwca 1940. Z grypsu przekazanego przez więźnia Zamku Lubelskiego wynika, że rozstrzelano wówczas 45 osób. W 34 przypadkach udało się ustalić nazwisko ofiary. Zamordowani zostali m.in.: Stefan Lelek-Sowa (sędzia sądu apelacyjnego w Lublinie, współorganizator Okręgu Lubelskiego SZP oraz ZWZ); Halina Lelkówna (studentka KUL, łączniczka Komendy Okręgu Lubelskiego ZWZ); Józef Dederko (sędzia sądu okręgowego w Lublinie); Tadeusz Eysmont (lekarz, współzałożyciel Komendy Okręgu „Związku Orła Białego”); Celina Iwanowska (harcerka, szef łączności w Komendzie Okręgu Lubelskiego ZWZ); Zbigniew Klaudel (adwokat, redaktor tygodnika „Prawda” wydawanego w Zamościu) oraz Bolesław Wnuk (poseł na Sejm RP). Z kolei ofiarą egzekucji przeprowadzonych w dniach 3 lipca i 15 sierpnia padli przede wszystkim aresztowani członkowie ZWZ z terenów powiatu janowskiego. Rozstrzelano wówczas m.in. Błażeja Dzikowskiego (posła na Sejm RP, członka tzw. „trójki politycznej” ZWZ w powiecie janowskim), Zbigniewa Slęka (kapitana WP), Józefa Piturę (pracownika urzędu gminy Polichna, szefa miejscowej placówki ZWZ), ks. Władysława Bociana (proboszcza z Suchowoli) oraz Kazimierza Sierakowskiego (komendanta policji w Janowie Lubelskim).
Bardzo szybko ludność Lublina odkryła prawdę o egzekucjach przeprowadzanych w Rurach Jezuickich. Miały miejsce wypadki, gdy miejsce kaźni przystrajano potajemnie wiązankami kwiatów. W Dzień Zaduszny 1940 roku anonimowa osoba położyła tam nawet blaszaną tablicę z wymalowanym białym orłem i napisem „Cześć Bohaterom”
Ekshumacja przeprowadzona na miejscu straceń w 1945 roku pozwoliła odnaleźć szczątki ponad 450 ofiar. Historycy przyjmują zazwyczaj, że liczba Polaków zamordowanych w Rurach Jezuickich oscylowała pomiędzy 450 a 500. W gronie ofiar znajdowali się przede wszystkim przedstawiciele polskich elit politycznych i intelektualnych z terenów województwa lubelskiego, w tym kobiety i duchowni katoliccy. W Rurach Jezuickich byli jednak mordowani także robotnicy, rolnicy, policjanci, strażnicy więzienni oraz młodzież szkolna. Być może zgodnie z założeniami Akcji AB rozstrzeliwano tam również polskich przestępców kryminalnych, jednak brak jednoznacznych dowodów, które mogłyby potwierdzić tę tezę.
Pełna lista ofiar egzekucji w Rurach Jezuickich nie została dotąd sporządzona. Udało się ustalić nazwiska jedynie ok. 100 zamordowanych (Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa podaje liczbę 115). Znaleźli się wśród nich:
Józef Marszałek zwracał uwagę, że w gronie zamordowanych znalazło się wielu weteranów POW, zaangażowanych w organizowanie antyniemieckiej konspiracji (m.in. członkowie siatki Stefana Lelka-Sowy). Natychmiastowej egzekucji uniknęło natomiast wiele osób cieszących się teoretycznie wyższą pozycją w miejscowej społeczności. Wysunięcie szerszych wniosków co do klucza, jakim kierowało się lubelskie Gestapo selekcjonując więźniów zatrzymanych w trakcie Akcji AB, pozostaje jednak zadaniem trudnym ze względu na fakt, iż udało się zidentyfikować zaledwie ok. 20 procent rozstrzelanych[.
Odpowiedzialność za działania prowadzone wiosną i latem 1940 roku przez niemiecki aparat bezpieczeństwa w Lublinie – a więc również za egzekucje w Rurach Jezuickich – spada w pierwszym rzędzie na gubernatora dystryktu lubelskiego, Ernsta Zörnera, oraz ówczesnego Dowódcę SS i Policji w dystrykcie lubelskim – SS-Brigadeführera Odilo Globocnika. Globocnik popełnił samobójstwo w maju 1945, niedługo po tym jak został zatrzymany przez żołnierzy brytyjskich. Ernst Zörner zaginął bez śladu (prawdopodobnie popełnił samobójstwo w 1945).
Szczególną rolę podczas akcji eksterminacyjnej w Rurach Jezuickich odgrywał jednak podległy im SS-Sturmbannführer Walter Huppenkothen. Jako komendant SD i policji bezpieczeństwa w Lublinie (KdS) odpowiadał on osobiście za realizację Akcji AB na terenie dystryktu lubelskiego, a także przewodniczył policyjnemu sądowi doraźnemu (niem. Standgericht), wydającemu wyroki śmierci na polskich więźniów politycznych. Po wojnie Huppenkothen zamieszkał w Niemczech Zachodnich, gdzie skazano go na karę sześciu lat pozbawienia wolności za udział w prześladowaniach członków niemieckiego ruchu antynazistowskiego. Po wyjściu na wolność (1959) był cenionym specjalistą w dziedzinie prawa gospodarczego. Zmarł w 1979 w Lubece.
Bibliografia