Wieluń był pierwszy – publikacje IPN
Bombardowanie Wielunia - seria ataków lotnictwa niemieckiego na polskie miasto Wieluń 1 września 1939. Ataki były przeprowadzone przez bombowce nurkujące typu Ju 87B, jest ono przywoływane jako przykład bestialstwa i nieuzasadnionego terroru niemieckiego lotnictwa[1]. Nalot przeprowadzono nagle, bez wypowiedzenia wojny Polsce przez III Rzeszę. Jego skutkiem było zniszczenie zabudowy miejscowości w 75 procentach, ze szpitalem i zabytkami włącznie. Szacunki odnośnie strat w ludności są bardzo rozbieżne.
Zazwyczaj przyjmuje się, że nalot na Wieluń rozpoczął II wojnę światową, jako pierwszy chronologicznie akt agresji Niemiec wobec Polski.
Miasto zostało zniszczone w ok. 70-75% – z zabudowy rynku ocalało jedynie kolegium pijarów. Uszkodzony został m.in. trzynastowieczny kościół św. Michała, który Niemcy rozebrali w 1941 r. (jego odkryte fundamenty można obejrzeć w centrum miasta) oraz szpital Wszystkich Świętych z 1840 roku. Wieluń należał do grupy miast, które poniosły największe straty podczas II wojny światowej.
Istnieją duże rozbieżności w szacunkach ofiar bombardowania – najczęściej podawana liczba zabitych wynosi 1000, 1200, 2000 lub 2169 ludzi. Zdaniem Zygmunta Patryna, ówczesnego dyrektora szpitala, w nalocie na samą tylko lecznicę zginęło 26 chorych, 2 zakonnice i 4 pielęgniarki (wspomnienia z lat 80).
Według Emmerlinga liczba 1200 ofiar nigdy nie została zweryfikowana i nie jest wiarygodna; została ona podana przez dyrektora szpitala kilkanaście lat po wojnie. Imiennie udało się zidentyfikować 89 wieluńskich ofiar kampanii wrześniowej (a więc nie tylko samych nalotów). Cygański w pracy z 1959 podaje, że w wyniku bombardowania Wielunia, Radomska, Tomaszowa Mazowieckiego, Koluszek, Łasku i Zduńskiej Woli zginęło łącznie 127 osób. Olejnik uważa 89 za zdecydowanie zaniżoną liczbę, jego zdaniem Niemcy pochowali większość osób w masowym grobie bez ich przeliczenia.
Przyjmuje się, że ze względu na ucieczkę ludności cywilnej z miasta nigdy nie uda się ustalić rzeczywistej liczny ofiar.
Opinie:
Adolf Hitler 1 września w przemówieniu powiedział „Od godziny piątej czterdzieści pięć odpowiadamy ogniem! Od tej chwili na każdą bombę odpowiedzią będzie bomba!”, Joachim Trenkner uważa, że w wyniku zmiany czasu pomiędzy II RP a III Rzeszą należy uznać, że według czasu polskiego nalot na Wieluń odbył się o 4:40 a start stukasów o 4:02. Wersję nalotu o 4:40 potwierdzają niektórzy świadkowie, którzy jeszcze teraz pamiętają dokładną godzinę niemieckiego ataku. Burmistrz Wielunia uważa prace kwestionujące pierwszeństwo tego miasta za „wesołą twórczość”. Również historycy prof. Tadeusz Olejnik, prof. Leon Kieres i szef Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu – pionu śledczego IPN – prof. Witold Kulesza – uważają, że Wieluń był miejscem rozpoczęcia II wojny światowej; jest to też teza powszechnie przyjęta w Polsce. Kulesza powiedział, że „W tym stanie rzeczy ustalony w toku polskiego śledztwa czas rozpoczęcia bombardowania Wielunia nabiera zasadniczego znaczenia, gdyż staje się elementem działania oczywiście podstępnego”. Według Olejnika teza o ataku o 5:45 nie może być prawdziwa, ponieważ polska ludność nie zostałaby zaskoczona we śnie; trwająca godzinę kanonada artylerii obudziłaby każdego.
Dyrektor IPN profesor Leon Kieres określił Wieluń mianem „polskiej Guerniki". Stwierdził też, że nie można zgodzić się z próbami niektórych historyków niemieckich pisania historii II wojny światowej na nowo (w tym próbami usprawiedliwienia nalotu na Wieluń).
Zdaniem Joachima Trenkera „wiele poszlak wskazuje, że dowództwo Luftwaffe świadomie wybrało bezbronny Wieluń jako cel nalotu ponieważ „z premedytacją chciano przetestować nowy samolot Ju 87B”.
Michał Jagiełło, Olejnik, Bortnowski i inni uważają, że celem nalotu było najprawdopodobniej wywołanie efektu psychologicznego - ludność miała masowo uciekać z miast na drogi, wywołać chaos, co ułatwić powinno natarcie sił niemieckich, a także obniżyć morale polskiego wojska.
Według części historyków i publicystów nalot na Wieluń osobiście koordynował Wolfram von Richthofen.
Wieluń jest uważany za cel bez jakiegokolwiek znaczenia militarnego ani strategicznego; bez wojska, dowództwa wojsk, przemysłu, nie będący węzłem komunikacyjnym. Nalot ten jest nazywany atakiem terrorystycznym, a przez Olejnika dywanowym.
Informacje o zbrodniczym zbombardowaniu Wielunia pojawiły się m.in. w Tygodniku Powszechnym, Telewizji Zachodnioniemieckiej, Rzeczpospolitej oraz Bitwach polskiego września autorstwa Apoloniusza Zawilskiego.
Zdaniem profesora Witolda Kuleszy bombardowanie Wielunia było pierwszą niemiecką zbrodnię wojenną. W styczniu 2004 IPN wznowiło śledztwo w sprawie nalotu na Wieluń; wcześniej prokuratura niemiecka umorzyła dwukrotnie śledztwo w tej sprawie. Wieluń jest uważany za cel bez jakiegokolwiek znaczenia militarnego; bez wojska, przemysłu, nie będący węzłem komunikacyjnym ani miejscem aprowizacji jednostek wojskowych. W mieście nie było obrony przeciwlotniczej. Sztab 28 Dywizji Piechoty znajdował się w Wielgiem i Rychłocicach.
Jagiełło twierdzi, że pierwszym celem nalotu był szpital, pomimo wyraźnego oznakowania znakami Czerwonego Krzyża (wymalowanie znaku na dachu, co potwierdziło kilku świadków), które lotnicy musieli zauważyć; ponadto myśliwce ostrzeliwały uciekających cywilów. Olejnik uważa, że nawet przy braku oznakowania szpitala jakakolwiek pomyłka w identyfikacji tego budynku przez nisko lecące samoloty jest wątpliwa; ponadto w nalocie brał udział były uczeń wieluńskiego gimnazjum znający topografię miasta. Podawanie informacji o ataku na brygadę kawalerii i niewspominanie o ataku terrorystycznym w raportach bojowych składanych do własnych jednostek przez lotników nazywa cynizmem lub obłudą; inni przypuszczają że celowo wspominano o tej brygadzie kawalerii w raportach, aby usprawiedliwić przed sobą masakrę cywili. Olejnik uważa, że w momencie startu samolotów Niemcy byli pewni braku wojsk w tym mieście.
„Powinniśmy przeciwstawiać się tego typu nacjonalistycznym historykom, którzy nadają swoim twierdzeniom znamiona naukowości”." - tak profesor Olejnik skomentował artykuł niemieckiej prasy usprawiedliwiający nalot.
Nalot jest uważany za zbrodnię wojenną, ponieważ niemieckie lotnictwo:
Trenker podaje nazwiska dowódców eskadr i pisze, że żaden z pilotów nigdy nie odpowiedział za tę zbrodnię wojenną. Przemysław Kucharczak (Gość Niedzielny) uważa, że pociągnięcie do odpowiedzialności nie powinno ograniczać się do wydających rozkazy tego nalotu, ale do wszystkich „bezpośrednich wykonawców mordu”.
Dla uhonorowania tego wydarzenia 1.IX.1995 w Wieluniu odbyło się pierwsze spotkanie zbombardowanych miast otwartych.