Bieszczadcy leśnicy postawili pomnik dla pomordowanych przez UPA

Wojciech Zatwarnicki

Z relacji świadków wynika, że Polacy umierali w męczarniach. Członkowie UPA zamordowali Polaków przy pomocy siekier, wideł i kos. Leśnicy z Bieszczad postawili pomnik dla pomordowanych przez UPA.

Pomnik ofiar UPAS
(Fot. Wojciech Zatwarnicki)

Obelisk i krzyż stanęły na Je­le­nio­wa­tym - grzbiecie górskim w pobliżu Mucznego. "Pamięci 74 polaków bestialsko pomordowanych przez ukraińskich nacjonalistów”, taki na­pis widnieje na obelisku.

Z rąk UPA, w tzw. "cichej egzekucji” bez jednego wystrzału w leś­ni­czów­ce Branzberg prowadzonej przez leśniczego Franciszka Króla, 15 sierpnia 1944r zginęły co najmniej 74 osoby. Byli to mieszkańcy okolicznych wiosek m.in. leśnicy, księża i dzieci. Ukrywali się przed ukraińskimi nacjonalistami. Nigdy nie zostali pochowani, ich ciała wchłonął las.

Z relacji świadków i zachowanych dokumentów wynika, że umierali w męczarniach.

- Widziałem kobiety, mężczyzn, dzieci. Sutannę duchownego i mundury leśników. Ciała nosiły ślady okrutnych tortur i bestialskiej śmierci – wspominał Alojzy Wiluszyński, jedyny żyjący świadek tamtych wydarzeń, który po latach wrócił w miejsce tragedii a jego historię zapisał Antoni Derwich.

Przez lata o mordzie w leśniczówce na Jeleniowatym nie pisano w ogóle albo niewiele.

- Chciałem uchronić od zapomnienia tamtą zbrodnię - mówi Antoni Derwich miejscowy leśniczy.

– Przed rokiem poprosiłem Jana Mazura, nadleśniczego Nadleśnictwa Stuposiany, jako gospodarza terenu, o zezwolenie na ustawienie drewnianego krzyża. Spodobał mu się ten pomysł. Nadleśniczy zaangażował w to całe grono leśników Nadleśnictwa Stuposiany i RDLP w Krośnie. Nie było to proste zadanie.

- Potrzebne były zgody z Urzędu Gminy, Starostwa, Komisji "od Pamięci i Męczeństwa”, a to spowodowało wydłużenie terminów i nie udało się odsłonić go w 65 rocznicę, czyli w 2009 r., ale cieszymy się, że udało się go postawić teraz.