http://www.irekw.internetdsl.pl/uwo.html
http://www.irekw.internetdsl.pl/asa2.html
http://www.nsi.pl/almanach/art-ludzie/patriota_zolnierz_niezlomny.htm
Zabójstwo Bronisława Pierackiego, polityka sanacji, ministra spraw wewnętrznych w rządzie Leona Kozłowskiego miało miejsce 15 czerwca 1934 przed budynkiem Klubu Towarzyskiego przy ulicy Foksal w Warszawie. Pieracki został postrzelony przez członka Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, Hryhorija Maciejkę. Przewieziono go do szpitala, ale zmarł tego samego dnia.
Bronisław Pieracki był legionistą, uczestnikiem walk z Ukraińcami o Lwów, ministrem spraw wewnętrznych, odpowiedzialnym m.in. za politykę resortu względem mniejszości narodowych. Na zjeździe nielegalnej w Polsce Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, który odbył się w Berlinie, zapadła decyzja o konieczności zorganizowania zamachu na ministra ds. wyznań religijnych Janusza Jędrzejewicza lub właśnie Pierackiego. Morderstwo miało być odpowiedzią na aresztowania, jakich dokonały polskie władze po nieudanym napadzie nacjonalistów ukraińskich na pocztę w Gródku Jagiellońskim. Decyzja o zamachu na Bronisława Pierackiego zapadła, gdy podjął on próbę porozumienia z umiarkowanymi grupami Ukraińców mieszkających w Polsce. Zdaniem radykalnych organizacji ukraińskich, zagrażało to ich dalszej konfrontacyjnej polityce.
Przygotowania do zamachu rozpoczęły się wiosną 1934, gdy do Warszawy przyjechał jeden z liderów OUN, Mykoła Łebed. Przeprowadził on rozpoznanie w stolicy, w czym pomagała mu Daria Hnatkiwska. Do zamachu miało nie dojść, ponieważ na jego odwołanie nalegali Niemcy, finansujący ukraińskich nacjonalistów. Naciski, aby przerwać przygotowania do akcji miały związek z czasowym polepszeniem stosunków polsko-niemieckich po dojściu Adolfa Hitlera do władzy. Istnieją dwie hipotezy, próbujące wyjaśnić, dlaczego doszło do morderstwa. Pierwsza mówi o tym, że popełniono je za wiedzą i zgodą Jewhena Konowalca, głównego prowidnyka OUN. Druga twierdzi, że zamach został wykonany przez radykalną grupę "młodych" w OUN na rozkaz Stepana Bandery.
Jak się później okazało, współpracowników Łebeda obserwowała od dawna polska policja, ale postanowiono ich nie aresztować, ponieważ działo się to w czasie, gdy Pieracki próbował porozumieć się z umiarkowanymi organizacjami ukraińskimi. Ukraińcy mieli świadomość tego, że OUN (a zwłaszcza lwowska część organizacji) jest rozpracowywana przez polskie służby. W związku z tym Stepan Bandera wydał rozkaz zamachu na Pierackiego.
Do przeprowadzenia zamachu na Pierackiego wyznaczono Hryhorija Maciejkę, ps. Gonta. Postanowiono, że zaczai się on przed warszawskim Klubem Towarzyskim przy ul. Foksal 3, miejscu, w którym często spotykali się politycy obozu rządzącego, wysokiej rangi wojskowi i przemysłowcy. 15 czerwca 1934 Maciejka zjawił się tam rano i przez dłuższy czas oczekiwał na przybycie Pierackiego, kilkakrotnie oddalając i zjawiając się ponownie w okolicy budynku. Nie zwrócił na siebie uwagi portiera, pomimo podejrzanego zachowania i faktu, że w rękach trzymał kartonowe, obwinięte w papier pudełko, w którym znajdowała się bomba. Mechanizm jej zapalnika bazował na reakcji chemicznej wywoływanej przez połączenie kwasu azotowego, cukru i piorunianu rtęci.
Około godziny przed budynek Klubu Towarzyskiego zajechał premier Leon Kozłowski, nieco później pojawił się minister opieki społecznej Jerzy Paciorkowski. O 15.30 przyjechał Bronisław Pieracki, który na Foksal przyjechał służbową limuzyną, prowadzoną przez szofera Witulskiego. Gdy minister wysiadł z samochodu, ruszył za nim Maciejko, który podszedł do Pierackiego i usiłował zdetonować bombę. Jej zapalnik, którym była szklana rurka, zawiódł. Okazało się, że wykonano ją ze zbyt grubego szkła, aby zgnieść ją jednym ruchem. Wobec takiego rozwoju sytuacji, Maciejko wyciągnął rewolwer hispan kaliber 7,65 i trzykrotnie strzelił do Pierackiego. Dwie kule trafiły go w tył głowy. Następnie zamachowiec wyszedł na ulicę i szybkim krokiem ruszył w kierunku Nowego Światu. Maciejki nie zatrzymał ani portier, ani szoferzy limuzyn, oczekujący na ulicy na gości klubu. Zamachowiec minął nawet policjanta, który zaczął za nim pościg dopiero po chwili, zaalarmowany przez portiera, który otrząsnął się z szoku i wybiegł na ulicę. Mordercę jako pierwszy zaczął jednak gonić woźny poselstwa Japonii, Franciszek Wywrocki. Zamachowiec zauważył pościg i na rogu ul. Kopernika strzelił do tego ostatniego, ale chybił.
W tym samym czasie szofer Pierackiego zawrócił samochodem w wąskiej uliczce i zaczął pościg autem za Maciejką. Policjant sprzed kamienicy nr 8 wskoczył na stopień limuzyny i w ten sposób ścigał zamachowca. Na ul. Kopernika udało im się dogonić Maciejkę, który oddał strzał do szofera. Temu udało się uchylić, ale przez moment nie obserwował ulicy. W tym czasie zamachowiec wskoczył w ulicę Szczyglą, podczas gdy samochód pojechał dalej prosto. Dopiero po chwili zawrócił i również skręcił w Szczyglą. W tym czasie Maciejko był już jednak w bramie domu przy ul. Okólnik 5. Goniący go policjant został zmylony przez wspólnika zamachowca, który poinformował go, że Ukrainiec pobiegł w odwrotnym kierunku. Wykorzystując to, Maciejko zdjął w bramie płaszcz i zostawił tam paczkę z wadliwą bombą. Następnie wyszedł na ulicę i spokojnie oddalił się, nie wywołując żadnych podejrzeń. Zamachowiec nie został schwytany. Udało mu się zbiec – najpierw do Czechosłowacji, a później do Argentyny.
Po ciężko rannego Pierackiego bardzo szybko przyjechała karetka. Minister został przewieziony do Szpitala Ujazdowskiego, gdzie poddano go operacji. Pomimo tego, zmarł jeszcze tego samego dnia.
Gdy informacja o zamachu na Pierackiego dotarła do Józefa Piłsudskiego, wstrząsnęła ona marszałkiem. Jego adiutant, Mieczysław Lepecki wspominał, że Piłsudski nie przyjął gen. Felicjana Sławoja Składkowskiego, który przywiózł mu ze szpitala wiadomość o śmierci ministra. O dokonanie zamachu podejrzewani także Ukraińcy. Ta hipoteza potwierdziła się, gdy wkrótce do zamordowania Pierackiego przyznała się OUN.
Zamach na Bronisława Pierackiego był jednym z głównych powodów, jakie skłoniły sanacyjne władze do założenia obozu dla więźniów politycznych w Berezie Kartuskiej.
W toku dochodzenia udało się ustalić, że zamachu dokonano z tej samej broni, z której kilka tygodni wcześniej we Lwowie zginął członek OUN, Jakub Baczyński, oskarżony przez członków organizacji o to, że donosił na nich polskiej policji. Badania znalezionego ładunku wybuchowego pozwoliło natomiast stwierdzić, że skonstruował go Jarosław Karpyneć, pirotechnik OUN studiujący w Krakowie, obserwowany od dawna przez polskie służby bezpieczeństwa. Dwa tygodnie po zabójstwie Pierackiego minister Michałowski ujawnił w jednym z wywiadów prasowych, że zamachu dokonała Organizacja Nacjonalistów Ukraińskich. Jednocześnie przyznał, że morderca, Hrihorij Maciejko, zdołał ujść.
Jesienią 1934 bojowe skrzydło OUN – Ukraińska Wojskowa Organizacja przyznała się do przeprowadzenia zamachu na Pierackiego.
Tuż po zamachu Łebed wyjechał z Warszawy przez Gdańsk do Niemiec, a Hnatiwska powróciła do swego rodzinnego Kosowa. Ten pierwszy został zatrzymany przez Niemców i wydany Polsce. Hnatiwską zaaresztowano wkrótce potem. Samemu mordercy udało się zbiec za granicę. Z tego względu proces sądowy objął tylko te osoby, które oskarżono o udzielenie pomocy Hryhorijowi Maciejce.
Proces rozpoczął się 18 listopada 1935. Przewodniczącym zespołu sędziowskiego był Kazimierz Posemkiewicz. Oskarżono 12 osób, podzielonych na dwie grupy. W skład pierwszej wchodzili: Stepan Bandera, Mykoła Łebed, Daria Hnatiwska, Jarosław Karpyneć, Mykoła Kłymyszyn, Iwan Maluca i Bohdan Pidhajnyj. Dwóch pierwszych prokuratorzy Władysław Żeleński i Kazimierz Rudnicki oskarżyli także o zlecenie zabójstwa Maciejce. W skład drugiej grupy (oskarżonych o udzielenie pomocy zabójcy przy ukryciu się i ucieczce) wchodzili natomiast: Jakiw Czornij, Jewhen Kaczmarskyj, Roman Myhal, Jarosław Rak i Kateryna Zaryćka. Wszystkim postawiono także zarzut członkostwa w nielegalnej organizacji w celu oderwania od Państwa Polskiego jego południowo-wschodnich województw. Akt oskarżenia obejmował 110 stron maszynopisu. Członków OUN bronili ukraińscy adwokaci: Ołeksandr Pawenćkyj, Jarosław Szłapak, Łew Hankewycz i Wołodymyr Horbowyj. W trakcie procesu na świadków powołano 140 osób. Skorzystano także z opinii 4 biegłych.
Akt oskarżenia zarzucał poszczególnym Ukraińcom: Banderze – nakłanianie Maciejki do zabójstwa, udzielanie pomocy Łebedowi i Maciejce w postaci pieniędzy i broni; Łebedowi – nakłanianie Maciejki do zabójstwa, prowadzenie dla niego wywiadu w Warszawie odnośnie trybu życia Pierackiego; Hnatiwskiej – prowadzenie wywiadu, Karpyńcowi – sporządzenie bomby, Kłymyszynowi – dostarczenie materiałów wybuchowych i przewiezienie bomby do Warszawy, Pidhajnemu – dostarczenie pistoletu mordercy, Maluce – dostarczenie Łebedowi pieniędzy i przygotowanie schronień dla zamachowca w Lublinie i Poznaniu. Reszcie postawiono zarzut pomagania Maciejce w ucieczce na początku sierpnia 1934 do Jasin w Czechosłowacji.
Oskarżeni odmówili udzielenia wyjaśnień w języku polskim. Chcieli natomiast wypowiadać się po ukraińsku, na co zgody nie wyraził sąd, nieuznając języka ukraińskiego jako języka urzędowego dopuszczonego do stosowania na całym terytorium RP i który uznał w konsekwencji (wobec odmowy składania wyjaśnień w języku polskim), iż oskarżeni odmówili składania zeznań w ogóle.
Wyroki ogłoszono 13 stycznia 1936. Wszystkich oskarżonych uznano winnych zarzucanych im czynów. Skazano ich odpowiednio na:
Tuż po zamordowaniu Pierackiego, prezydent Ignacy Mościcki ogłosił żałobę narodową. Odwołał także planowaną wizytę w Bydgoszczy.
Dwa dni po zabójstwie ministra, władze miejskie Warszawy zadecydowały o zmianie administracyjnej nazwy Foksal na ul. Bronisława Pierackiego.
Podczas okupacji niemieckiej powrócono do starej nazwy. Również w innych miastach Polski upamiętniono ministra Pierackiego, nadając jego imię ulicom, np. w Chrzanowie, gdzie nazwę taką otrzymała ul. Krakowska (nosiła ją w latach 1934-1939).
16 czerwca 1934 prezydent awansował pośmiertnie Pierackiego z dniem 15 czerwca 1934 na generała brygady. Zarządzenie o nadaniu stopnia ogłoszono w Dzienniku Personalnym MSWojsk. dopiero 22 grudnia tegoż roku. 21 czerwca ministra pochowano na cmentarzu w Nowym Sączu. Pośmiertnie został kawalerem Orderu Orła Białego.
Na starym cmentarzu w Nowym Sączu w 1934 zbudowano Dom Strzelecki im. Bronisława Pierackiego. Przed budynkiem znalazła się marmurowa płyta nagrobna ministra. W 1940 została ona przeniesiona przez Niemców na cmentarz komunalny przy ul. Rejtana (kwatera nr 27).
Bibliografia