Marsze banderowców we Lwowie i Kijowie

2012-10-15

Dwie korespondencje, jedna ze Lwowa, druga z Kijowa.


Marsze (nie)Sławy

Kilkudziesięciu rekonstruktorów ze stowarzyszenia PAMIĘĆ prze­ma­sze­ro­wa­ło przez Lwów w strojach określanych jako „historyczne mundury Ukraińskiej Powstańczej Armii”. Wraz z nimi maszerowali skauci z Płasta i członkowie Stowarzyszenia Ofiar Wojny. To jeden z elementów obchodów 70-lecia UPA, hucznie obchodzonych w całej Małopolsce Wschodniej.

Data utworzenia UPA to historycznie kwestia dyskusyjna, co więcej pierwotnie nazwą tą posługiwali się bynajmniej nie banderowcy, ale oddziały Tarasa Bulby (czyli tzw. Sicz Poleska). Ostatecznie jednak zwyczaj świętowania 14 października przyjął się wśród ukraińskich emigrantów, a następnie został zaszczepiony m.in. na Ziemi Lwowskiej. Tegorocznym obchodom w stolicy Galicji nadano szczególną oprawę. - Choć rząd obecny nie czci dziś bohaterów, to ich kult żyje i narasta w ludzkich sercach! - przekonywał na schodach lwowskiego Ratusza Petro Franko ze Związku Więźniów Politycznych i Represjonowanych. Obok pochodu i medali dla upowców i ich rodzin zorganizowano również rekonstrukcję wyimaginowanej bitwy stoczonej przez UPA i NKWD. Około 1,5 tys. osób wzięło też udział w „Marszu Sławy UPA” zorganizowanym w Stanisławowie. Miejscowy sąd zabronił natomiast neo-banderowskiej manifestacji w Charkowie.

Do rocznicy powstania UPA odniósł się również ex-prezydent Ukrainy, Wiktor Juszczenko, przemawiający w wsi Antonowce (obwód tarnopolski), gdzie w 1943 r. rezydował sztab UPA Południe. - Dzisiejsza uroczystość symbolizuje cześć dla ukraińskiego ruchu wyzwoleńczego. Tak się niestety ułożyło, że od kilku kat narzuca nam się inne wartości, że przekonuje się nas znowu, że naszym bohaterem jest Pawka Morozow. Minęło kilkadziesiąt lat i już czas, by powrócić do naszej prawdziwej historii, czcić prawdziwych ukraińskich bohaterów, ożywić tradycje narodowe – mówił lider „Naszej Ukrainy”, który zwiedził miejscowe muzeum UPA, złożył kwiaty pod tablicami upamiętniającymi przywódców banderowskich i podkreślił, że jeśli jego formacja wygra nadchodzące wybory – to dołoży wszelkich starań, przywrócić rangę bohaterów narodowych Stepanowi Banderze i Romanowi Szuchewyczowi.

Również oddaniu czci UPA poświęcony był też w swej części historycznej XXV Zjazd Wszechukraińskiego Zjednoczenia SWOBODA w Kijowie. Jego lider Oleg Tiahnybok zapowiedział dokończenie przez swoją partię dzieła Bandery.

Na fali emocji związanych z wyborami parlamentarnymi – demony szowinizmu na Ukrainie szaleją coraz jawniej.

Konrad Rękas


Nazistowskie zbiorowisko w Kijowie i Lwowie

Współczesni bojówkarze OUN-UPA, generalnie z ukraińskiej Galicji, zebrali się na świętowanie 70 rocznicy powstanie UPA - w Kijowie i Lwowie. W stolicy Ukrainy obok pomnika wieszcza ukraińskiego i autora antypolskiego i antykatolickiego poematu „Hajdamacy” Tarasa Szewczenki, zebrało się parę tysięcy zwolenników UPA na czelę z liderem neobanderowskiej opcji „Swoboda” Olehem Tiahnybokiem. Dyżurne frazesy nazistów ukraińskich nawoływały, jak zawsze do rewolucji nacjonalistycznej i obaleniu reżimu oligarchów, którzy w rzeczywistości finansują niby to opozycyjną „Swobodę”.

We Lwowie, gdzie zebrało się ok. 500 zwolenników UPA, w tym i na koniach w mundurach upowskich z tryzubem na czolę, mer Lwowa Andrij Sadowyj oświadczył na mityngu, iż Ukraińska Powstańcza Armia (UPA) była jedyną formacją w II wojnie światowej, która walczyła na dwa fronty – z Armią Czerwoną i Wehrmachtem hitlerowskim. Takiego bohaterstwa nie znał świat – uważa mer wszystkich banderowców Sadowyj.

Ale prezydent wszystkich banderowców Wiktor Juszczenko sięgnął paranoją nacjonalistyczną jeszcze dalej lwowskiego mera, powiedziawszy przedtem w stolicy banderowskiej Lwowie, iż UPA – to jedyny zwyciężca w II wojnie światowej.

Milicja ukraińska zachowywała w stosunku do neobanderowców tolerancyjnie, aby zyskać na zbliżających się wyborach parlamentarnych dla partii władzy PRU (Partia Regionów Ukrainy) otruty banderzyzmem elektorat Zachodniej Ukrainy.

Ciekawie, iż na uroczystościa neobanderowskich w ogóle nikt nawet nie wspomniał o nieludzkich rzeziach cywilnych Polaków, dokonywanych przez „bohaterską” UPA. Dlatego pozostaje tajemnicą poliszynela, kiedy upowcy miały czas walczyć z Sowietami i hitlerowskimi Niemcami, gdy tyle czasu banderowcom zabierały rzezie Polaków i innych narodowości na Kresach Południowo-Wschodnich II RP. Ale paranoja nie potrzebuje ani prawdy, ani moralności, ani rozumu.