Północna kreska Stalina!

Po wojnie nawet rząd lubelski chciał, by powojenną granicę w Prusach Wschodnich wytyczyć na rzekach Pregole i Pisie. Ale Stalin narysował ją inaczej - przeciął na pół Mierzeję Wiślaną, a potem pociągnął prosto do granicy Litwy. We wsi Szczurkowo jedna trzecia gospodarstw znalazła się po stronie polskiej, a reszta po radzieckiej.

Ustalenie, delimitacja i ostateczna demarkacja tej właśnie granicy trwała od roku 1941 do 5 marca 1957 roku. Początkowo Stalin zażądał dla ZSRR tylko portu w Kłajpedzie oraz nadniemeńskiej Tylży. W miarę strategicznych sukcesów Armii Czerwonej żądania generalissimusa rosły.

Na konferencji jałtańskiej ustalono, że granica przebiegnie na południe od Królewca, a na konferencji poczdamskiej sprecyzowano, że będzie poprowadzona 30 km na południe od tego miasta.

W sierpniu 1945 została zawarta polsko - radziecka umowa, a granicę wytyczył na mapie osobiście Stalin – stąd jej określenie „kreska Stalina”. Było to przykre zaskoczenie dla Polaków, gdyż jeszcze w styczniu i lutym 1945 roku można było zobaczyć propagandowe plakaty głoszące powrót Polski nad Odrę, Nysę i Pregołę. Jak słusznie stwierdza A. Wasilewski (2003) z geograficznego punktu widzenia granica stanowi kuriozum, ponieważ podzieliła osiedla, drogi, kanały i linie kolejowe. Porównywana była do granic w kolonialnej Afryce.

W roku 1948 zakończono wysiedlanie ludności niemieckiej z terenów przy­łączonych do Polski. Przekształcono go w jeden wielki obszar zmi­li­ta­ry­zo­wa­ny. Zasiedlono zawodowymi wojskowymi i rekrutami z różnych regionów ZSRR aby tu eksperymentować z formowaniem prawdziwego homo sovieticus. Pilnie strzeżoną granicę uzupełniała pię­cio­ki­lo­me­tro­wa strefa graniczna i trzydziesto kilometrowy pas nadgraniczny.

Nawet zbliżanie się do tej granicy od strony Polski było niebezpieczne. E. Wo­janowski (1999) opisuje przypadek ucznia gimnazjum w Braniewie, który w październiku 1948 roku wyszedł na grzybobranie w pobliże granicy. Wrócił… w 1957 roku z Donbasu gdzie zdobył kwalifikacje górnika. Po polskiej stronie z rejonu granicy wysiedlono część ludności.

Brak jest na ten temat kompleksowych danych. Liczba ludności wzrosła dopiero po przesiedleniu tam Ukraińców z Polski południowo-wschodniej w ramach Akcji „Wisła”.

Powstały tu mało efektywne PGR-y, część terenu wykorzystano jako po­li­gony wojskowe.

Niektóre obiekty – chronione w początkach PRL swoistym tabu znalazły tu przeznaczenie. Istotna też była ich korzystna lokalizacja. Przykładem może być tu Zakład Karny dla recydywistów w Kamińsku z możliwością za­kwa­te­ro­wa­nia 1300 więźniów. Wykorzystano tu obiekt zbudowany w latach 30. XX w. z przeznaczeniem na koszary dla hitlerowskich żołnierzy. Niechęć pol­skie­go społeczeństwa budziła nazwa ościennego terytorium.

W lipcu 1946 roku niemiecką nazwę Königsberg przemieniono na Ka­li­nin­grad (stolica obwodu). Nadano ją na cześć zmarłego miesiąc wcześniej Michaiła Kalinina – przewodniczącego Prezydium Rady Najwyższej ZSRR. Nic nie łączyło go z Królewcem, nigdy nawet nie był w tym mieście. Był odpowiedzialny za zbrodnie stalinizmu. Jego podpis widniał na decyzji o zamordowaniu polskich oficerów w Katyniu. Transgraniczne relacje Polski z obwodem kaliningradzkim można podzielić na dwa okresy: od os­ta­tecz­nej demarkacji granicy do rozpadu ZSRR i okres późniejszy.