539
536
533
Lesław Maleszka
Lesław Maleszka

Lesław Maleszka (Leszek Maleszka) (ur. 15 listopada 1952 w Krakowie) – dziennikarz Gazety Wyborczej [przyjaciel Adama Michnika] wraz z Bronisławem Wildsteinem był inicjatorem założenia Studenckiego Komitetu Solidarności w Krakowie po śmierci Stanisława Pyjasa w 1977. Tajny współpracownik Służby Bezpieczeństwa o pseudonimach "Ketman", "Return", "Tomek", "Zbyszek".

Jako publicysta i zastępca redaktora naczelnego "Gazety Krakowskiej", a następnie publicysta "Gazety Wyborczej" wielokrotnie wypowiadał się krytycznie na temat lustracji.

W 2001 został ujawniony jako "tajny współpracownik" przez swojego przyjaciela z okresu działalności opozycyjnej Bronisława Wildsteina. 6 listopada 2001 roku w "Rzeczpospolitej" ukazał się list otwarty działaczy krakowskiego SKS-u oskarżający Lesława Maleszkę o współpracę ze Służbą Bezpieczeństwa PRL. W odpowiedzi 7 listopada zastępca redaktora naczelnego Tygodnika Powszechnego i były wiceminister spraw wewnętrznych Krzysztof Kozłowski oskarżył działaczy SKS-u o nierzetelność oraz podważył wiarygodność materiałów SB. Tego samego dnia Lesław Maleszka przyznał, że był tajnym współpracownikiem o pseudonimie "Ketman". 13 listopada w "Gazecie Wyborczej" ukazał się jego tekst pod tytułem "Byłem Ketmanem"

Według Instytutu Pamięci Narodowej, współpraca Lesława Maleszki miała o wiele bardziej rozległy i dobrowolny charakter niż on sam przyznał. Lesław Maleszka współpracował pod kilkoma pseudonimami, samodzielnie sugerując Służbie Bezpieczeństwa przyjęcie ostrzejszej polityki względem działaczy opozycji. Donosił nawet wyższej rangi funkcjonariuszom SB na oficerów prowadzących, którzy nie wcielali w życie jego sugestii. Dzięki pomocy SB dostał pracę w Bibliotece Jagiellońskiej oraz zdobył przydział na mieszkanie na osiedlu Azory w Krakowie . Za donosy otrzymywał od SB regularne kwoty. Znajdował się wśród najlepiej opłacanych agentów w Polsce. Zniszczył wiele osób na które donosił bez żadnych skrupułów.

"Ketman" pisywał dla SB solidne opracowania, jakimi metodami niszczyć własnych kolegów. Obszerne donosy, notatki i wielostronicowe opracowania o opozycji stawiają go w rzędzie najbardziej "płodnych" agentów w historii SB. W jednym z dokumentów proponował, by: "stworzyć kilkuosobowe grupy aktywistów SZSP, ostro włączające się w każdą dyskusję publiczną, która mogłaby doprowadzić do zamętu. Należy rozbijać wszystkie wiece, niszczyć rozwieszone teksty przez dopisanie na nich humorystycznodyskredytujących komentarzy, itd. (...) Od dynamiki kampanii zależą sukcesy w ruchu przeciwdziałania SKS-owi".

W raportach "Ketmana" nie ma cienia wstrętu do współpracy. Jest za to lekceważenie kolegów, poczucie wyższości, zwykła ludzka zawiść i podłość. "Bezpieczniacy" musieli znaleźć klucz do psychiki Maleszki, dzięki czemu był on tak ofiarny i zaangażowany. "Służba" odpłacała zaś "Ketmanowi" troską i zainteresowaniem. SB nie zapomniała nawet o ślubie pupila. Z tej okazji Maleszka dostał od morderców Pyjasa 4 tys. zł. 18 października 1978 r. szef Wydziału III SB KW MO w Katowicach płk Jan Bill w porozumieniu z warszawską centralą zaproponował Maleszce rezygnację z dalszej działalności w opozycji. Chłopak już zrobił tyle dobrego - niechby się ustatkował, sporządniał. "Jego wycofanie się z działalności w SKS-ie spowoduje, że nie będziemy mieli takiego rozpoznania, jakie dzięki jego osobie mieliśmy - pisał potem do Warszawy płk Bill - ale troska o jego przyszłość i stabilizację życiową każe nam w końcu zdecydować się na ten krok, bo jak długo będzie tkwił w grupie opozycyjnej, tak długo nie będzie mógł myśleć o ułożeniu sobie życia". Maleszka przystał na propozycję SB. Ale donosił dalej.

Najważniejszym polem działania "Ketmana" był Komitet Obrony Robotników (KOR). W jego opracowaniach i raportach przewija się najmniej sto nazwisk czołowych działaczy opozycji, w tym wszyscy czołowi działacze warszawskiego KOR: Jan Józef Lipski, Jacek Kuroń, Adam Michnik, Antoni Macierewicz, Jan Kielanowski, Wojciech Ziembiński, Seweryn Blumsztajn, Mirosław Chojecki i wielu innych. Szczególnie starannie "Ketman" zapisywał wypowiedzi Kuronia, Michnika i Macierewicza. Od "Ketmana" w centrali MSW wiedziano, jakie artykuły wyjdą w nielegalnych gazetkach i kto je napisał. Maleszka bezbłędnie wskazywał, że autorem niepodpisanego tekstu jest Sergiusz Kowalski, a za nazwiskiem Michała Korybuta kryje się Antoni Macierewicz. SB znała treść nielegalnych pism, zanim je wydrukowano.

Szkody, jakie uczynił Maleszka opozycji, są ogromne. Przy jego współudziale wiele osób dotknęły represje, wiele zostało złamanych lub emigrowało. Inni wylądowali w więzieniu. Ponieważ działalność Maleszki po 1983 r. (ze względu na uregulowania prawne) pozostaje tajna, a sporo dokumentów zniszczono, wiele aspektów jego działalności jest wciąż tajemnicą. O niektórych pewnie nie dowiemy się nigdy. Ale można wskazać, że jedną z ostatnich ofiar "Ketmana" był działacz krakowskiego KPN Krzysztof Bzdyl. To donosy Maleszki przyczyniły się do tego, że SB zdecydowała się przerwać działalność Bzdyla. W marcu 1982 r. został on skazany na kilka lat więzienia, a potem wyjechał z kraju.

Na skutek ustaleń okrągłego stołu akta archiwalne SB miały pozostać zamknięte. Byli agenci komunistycznych służb specjalnych mogli spać spokojnie. Ale "Ketman" miał chyba jakieś koszmary. Wedle trudnej do zweryfikowania relacji anonimowego oficera UOP, za wszelką cenę chciał dalej być agentem. To właśnie w tym celu miał wraz z innym opozycjonistą, byłym agentem SB, pojawić się na początku lat 90. w krakowskiej delegaturze UOP.

W 1991 r. nad "Ketmanami" zaczęły zbierać się czarne chmury. Powołano rząd Olszewskiego, w którym szefem MSW został Macierewicz, a Urzędu Ochrony Państwa - Piotr Naimski. Wszyscy trzej to zwolennicy lustracji, osobiście znani Maleszce. Donosił na nich jeszcze w latach 70. W czerwcu 1992 r., kiedy ogłoszono tzw. listę Macierewicza, "Gazeta Krakowska" wspólnie z "Wyborczą" ruszyła do brutalnego ataku. "Granat w szambie", "Zacieranie brudnych śladów", "Czy nie mieliście skrupułów?", "W świecie widm i upiorów", "Olszewski chciał wyprowadzić wojsko na ulicę", "Brudne czyny" - to tylko niektóre tytuły publikowanych w gazecie Maleszki artykułów.

Zaniepokojenie "Ketmana" musiało też wywołać śledztwo w sprawie zabójstwa Stanisława Pyjasa. Prowadzący je prokurator Stanisław Urbaniak zaczął domagać się ujawnienia wykorzystywanych przez SB konfidentów. Był więc atakowany w "Gazecie Krakowskiej" za próby dokonania "dzikiej lustracji". Kiedy koledzy i koleżanki Pyjasa poprosili, by Maleszka podpisał list otwarty w sprawie otwarcia archiwów bezpieki i ostatecznego wyjaśnienia wszelkich okoliczności tej zbrodni, ten po prostu odmówił. Zaczął straszyć rozmówców, że "przez takich jak oni ludzie wyjdą na ulice".

Jeszcze bardziej zmartwił "Ketmana" pomysł odtajnienia akt "Bolka", o co publicznie poprosił sam Lech Wałęsa. W artykule napisał: "jeżeli Milczanowski udostępni akta Wałęsy (...) spirala obłędu może się rozkręcać".

Przez następne lata, najpierw w "Gazecie Krakowskiej", a potem w "Wyborczej", "Ketman" konsekwentnie walczył ze zwolennikami lustracji. W politycznych sporach i publicznych debatach coraz częściej prezentował charakterystyczną dla środowiska butę i arogancję. Pouczał z punktu widzenia moralnego autorytetu, decydował, kto jest filozofem, a kto głupcem. Argumenty, po jakie sięgał, z reguły były niewybredne. Nielubiany przez środowisko "Gazety" krakowski filozof prof. Ryszard Legutko okazał się antysemitą. Innym razem Stefanowi Niesiołowskiemu miało brzydko pachnieć z buzi... Szczególnie ostro Maleszka atakował różnych "oszołomów", co to "z teczek uczynili najważniejszy problem Polski". W jednej z polemik stanął w obronie oficerów SB, których były opozycjonista chciał wyrzucać z UOP za to, że jeszcze w SB gorliwie zwalczali opozycję. A z kim polemizował w tej materii? Bo to niezwykle ważne. Z kimś, na kogo przez długi czas donosił - Bronisławem Wildsteinem.

W 2000 r. wspomniany już prokurator Urbaniak, tropiąc zabójców Pyjasa, zaczął przesłuchiwać oficerów z dawnego Wydziału III SB KW MO w Krakowie. Pytał też o agenturę. Esbecy potwierdzili informacje z dokumentów archiwalnych, że "Ketman" vel "Return" vel "Tomek" to Maleszka. Ponieważ był on konfidentem zanim zamordowano Pyjasa, musiał zostać przesłuchany. I tak ówczesny redaktor "Wyborczej" dowiedział się, że jego przeszłość nie jest tylko tajemnicą kilku esbeków, których tak bronił w polemikach z Wildsteinem. Ale jego akta dalej były tajne. Liczył więc, że nikt się o niczym nie dowie. Przeliczył się.

Latem 2001 r. w "Tygodniku Powszechnym" opublikowano fragment pracy magisterskiej funkcjonariusza SB, napisanej w szkole oficerskiej w Legionowie. Powstała ona na podstawie akt archiwalnych bezpieki dotyczących zwalczania SKS. Ponieważ praca miała nigdy nie ujrzeć światła dziennego, esbek podawał w niej pseudonimy i metody działania agentury. Opozycjoniści, którzy przeczytali fragment "magisterki", nie mieli wątpliwości, kim jest często w niej wspominany "Ketman".

Do Maleszki poszedł Wildstein, którego dotknęło wiele szykan i osobista tragedia spowodowana działaniami SB. Maleszka przyznał się. Nie miał wyjścia, bo wiedział już, ile śladów jego działalności jest w archiwach IPN.

Niedługo potem napisał słynny tekst pod tytułem "Byłem Ketmanem" opublikowany w "Gazecie Wyborczej". Przedstawił się jako ofiara systemu, człowiek złamany, który nic nikomu nie zrobił, chronił opozycję i tylko oszukiwał SB. Stek kłamstw, który stanowił zasadniczą część artykułu, tylko potwierdza, że od strony moralnej i intelektualnej nigdy nie przestał być "Returnem", "Tomkiem" i "Ketmanem".

Telewizja TVN zrealizowała film dokumentalny autorstwa Ewy Stankiewicz i Anny Ferens pt. "Trzech kumpli", przedstawiający historię śmierci Stanisława Pyjasa oraz jego przyjaźni z Bronisławem Wildsteinem i Leszkiem Maleszką. W filmie przedstawiona jest scena, w której Maleszka przez telefon redaguje artykuł w "Gazecie Wyborczej" polecając osobie w redakcji m.in. by zmieniła lid tekstu.

Trzy dni przed emisją filmu, 20 czerwca 2008 "Gazeta Wyborcza", według kierownictwa redakcji na prośbę Maleszki, rozwiązała z nim umowę o pracę. Jednak żona Maleszki zaprzeczyła, by inicjatywa zakończenia współpracy wyszła od niego.

Przestał publikować dopiero po tym jak Bronisław Wildstein ujawnił materiały dokumentujące bardzo aktywną współpracę Maleszki z SB.